Przed bitcoinami ostrzegają Europejski Urząd Nadzoru Bankowego, niemiecki Bundesbank i Norwegowie. Gigant chińskiego e-handlu Alibaba zakazuje płatności, ale szwajcarscy specjaliści od bankowości rozważają przyjęcie regulacji, które potraktują ten wirtualny pieniądz jak normalną obcą walutę.
Czysta spekulacja
Nasi specjaliści od handlu walutami nie szczędzą jednak słów krytyki pod adresem bitcoinów. – Problem polega na tym, że bitcoin nie posiada najważniejszego atutu waluty, jakim jest wiarygodność emitenta, w wyniku czego jego wartość jest pochodną czystej spekulacji, oderwanej od jakiejkolwiek wartości fundamentalnej – mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.
Marek Wołos, członek zarządu TMS Brokers, ocenia wprost, że bitcoin stanowi zagrożenie dla transparentności systemu pieniężnego. – Przepływy tej jednostki nie są nadzorowane przez instytucje płatnicze i banki centralne, a zabezpieczenia rynków, na których odbywa się handel bitcoinem, są nienależyte – dodaje.
Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, głównego analityka Xeliona, wirtualna waluta jest idealnym wehikułem, który z pewnością wykorzystują organizacje mafijne. – Nie chodzi tylko o płacenie za nielegalne produkty w bitcoinach. To rzeczywiście się robi, ale prawdziwe pieniądze zrobić można na pozostających w tym przypadku bez nadzoru rynkach finansowych – wyjaśnia.
Ryzyko ?nie tylko kursowe
Porównania do mafii są być może szokujące, ale największy portfel bitcoinów na świecie przejęto właśnie z internetowego czarnego rynku lekarstw i narkotyków. We wrześniu 2013 r. FBI zamknęło wirtualną giełdę Silk Road, dzięki czemu do rządu USA trafiło 144 tys. bitcoinów. Po dzisiejszym kursie wychodzi prawie 120 mln dolarów.