Jeszcze do niedawna wydawało się to nierealne, ale – jak ustaliła „Rz – wszystko wskazuje na to, że konkurenci usiądą przy jednym stole. W środę ruszą rozmowy między państwową Pocztą Polską (PP) a związaną z grupą Integer.pl spółką InPost. Obie strony mają zapomnieć o dotychczasowej zajadłej walce o rynek i rozmawiać o wspólnym użytkowaniu placówek pocztowych.
Ostatnia mila
– Współpraca zawsze jest lepsza od wojny. Pierwsze jaskółki mówią o tym, że jest wola rozmów ze strony Poczty – mówi nam Rafał Brzoska, prezes Integera. – Liczę, że będą to rozmowy konstruktywne, a nie tylko takie, które będą zasłoną dymną. Nie mam wątpliwości, że obydwa środowiska – operatorzy prywatni i operator państwowy – na współpracy mogą tylko skorzystać – dodaje Brzoska.
Jak się dowiedzieliśmy, negocjacje mają dotyczyć tzw. ostatniej mili, czyli najbardziej kosztownego etapu dostarczania przesyłek – od sortowni do adresata. Firmy rozważają projekt współdzielenia swoich placówek. To oznacza, że InPost mógłby korzystać z oddziałów pocztowych PP, a PP z punktów InPostu. To pozwoliłoby zoptymalizować działalność obu sieci i ograniczyć koszty.
Dziś brak dostępu do infrastruktury PP jest jednym z punktów zapalnych w relacjach państwowego operatora z prywatnymi firmami pocztowymi. Jak przekonuje Dawid Gawinkowski, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju, państwo winno dążyć do ułatwiania działalności. – A niezależni operatorzy pocztowi wciąż mają utrudniony dostęp do infrastruktury – zaznacza.
Rafał Brzoska przekonuje, że PP, udostępniając swoje placówki, nie tylko zarabiałaby na korespondencji InPostu, ale dodatkowo mogłaby oszczędzać na swojej sieci. – A wiadomo, że utrzymanie placówek, zwłaszcza w małych miejscowościach, to olbrzymi koszt – podkreśla Broska.