Reklama

Koncerny stoczniowe walczą o zamówienia na okręty podwodne dla marynarki RP

Opóźnia się wart 7,5 mld zł program uzbrojenia sił morskich w okręty podwodne. Założenie, że pierwsza jednostka przybędzie już w 2020 roku, jest już mało realistyczne.

Publikacja: 28.01.2015 13:28

Koncerny stoczniowe walczą o zamówienia na okręty podwodne dla marynarki RP

Foto: Fotorzepa, BK Beata Kitowska

Pozyskanie trzech okrętów podwodnych o napędzie klasycznym, uzbrojonych w pociski manewrujące dalekiego zasięgu, jest nadal strategicznym elementem budowy sił odstraszania. W modernizacyjnych planach sił zbrojnych, na których sfinansowanie państwo przeznaczy do 2022 roku 91,5 mld zł, podwodny program "Orka" ma priorytet. Ale ostatnie deklaracje MON nie pozostawiają wątpliwości: nawet jeśli procedura przetargowa wystartuje w tym roku, do czasu podpisania umowy z producentem mogą upłynąć dwa lata.

Morskie rozbrojenie

W stosunku do pierwotnych planów oznacza to dwuletni poślizg. Do tego doliczyć należy co najmniej pięcioletni cykl produkcyjny pierwszego okrętu, nawet przy uwzględnieniu w nim udziału polskich stoczni.

– Wniosek może być jeden. Nie ma szans na uzbrojenie floty wojennej w najskuteczniejszy oręż odstraszania przed 2020 rokiem – mówi Maksymilian Dura, morski ekspert portalu Defence24.

Admirał floty (w st. spocz.) Jędrzej Czajkowski jest zaniepokojony.

-Powtarza się historia sprzed 12 lat, szkoda tylko, że rzadko wyciągamy z niej wnioski. Dzisiaj kończy się żywot morski ponad czterdziestoletnich okrętów typu „Kobben", przejętych 12 lat temu od Norwegów. Mówi się, że posłużą najdalej do 2016 roku. Pozostaje okręt podwodny typu 877E „Orzeł" wyprodukowany w 1986 roku w ZSRR. Okręty podwodne nowego typu być może pojawią się latach 2022-23, a może i później, przetarg na ich zakup został właśnie po raz kolejny przesunięty. To oznacza tyle, że za chwilę, najdalej za dwa, góra trzy lata, utracimy możliwość podtrzymywania kondycji naszych załóg. Można sobie mówić, że zostanie jeszcze przez jakiś czas „Orzeł" i symulatory, ale podwodniak musi szkolić się w „realu", czyli na morzu - mamy więc problem – ostrzega admirał Czajkowski.

Reklama
Reklama

Inni marynarze zwracają uwagę, że utrata zdolności podtrzymywania umiejętności załóg to jedno. Jeszcze poważniejsze perturbacje spowoduje konieczność utrzymywania – i to bez okrętów- specjalistycznych struktur organizacyjnych. m.in odpowiadających za utrzymanie broni i bezpieczeństwo, a także instalacji do obsługi technicznej (choćby stacji ładowania akumulatorów), czy podwodnego ratownictwa.

Polityczne rakiety

Program operacyjny Orka, to najdroższy, najbardziej skomplikowany projekt modernizacyjny w Marynarce Wojennej. Zaplanowany na najbliższą dekadę zakładał zamówienie trzech nowoczesnych, podwodnych okrętów, o wyporności ok. 2 tys. ton, czyli średnich, z klasycznym napędem, torpedami i pociskami manewrującymi w arsenale. Cena jednostki uzbrojonej w podstawową broń artyleryjską czy torpedy - to ok. 500-550 mln euro za sztukę. Wymóg posiadania na pokładzie rakiet manewrujących podnosi cenę oręża i komplikuje jego zakupy – bo wymaga politycznych negocjacji z rządami krajów w których produkowane są dalekosiężne pociski.

Według naszych ustaleń wciąż jeszcze decydują się w MON kluczowe kwestie np. czy okręty będą, z pomocą zagranicznych koncernów, budowane w Polsce i czy zdecydujemy się na zastosowanie "protezy " w postaci dzierżawy używanych okrętów do szkoleń w okresie przejściowym, zanim zostaną dostarczone jednostki nowego typu.

Stoczniowe starcie

Dokładnie rok temu swój udział w poprzedzającym okrętowy konkurs, dialogu technicznym, zgłosiło aż ośmiu graczy. W opinii morskich ekspertów w ostatecznej rozgrywce liczą się jednak trzej najwięksi obecnie na kontynencie producenci: francuska grupa stoczniowa Direction des Constructions Navales Services - DCNS (oferuje okręty scorpene), która połączyła siły z Europejskim Domem Rakietowym MBDA.

Konkurentem Francuzów jest niemiecka grupa ThyssenKrupp Marine Systems (proponuje okręty U 214 lub U 212A) z siedzibą w Kilonii.

Skandynawski koncern Saab Security and Defence Solutions proponuje Polsce wspólne projektowanie i budowę nowych okrętów podwodnych A26. Szwedzi „niewidzialne" i wyposażone w klasyczny elektryczno - dieslowski napęd, wspomagany silnikami Stirlinga (działające w systemie AIP - air independent propulsion – bez dostępu powietrza), okręty chcą budować własnymi siłami, a w przypadku uzyskania polskiego zamówienia, część produkcji przenieść do naszego kraju.

Reklama
Reklama

Dosyć nieoczekiwanie w okrętowej grze zyskują od niedawna południowokoreańscy producenci: Daewoo Shopbiulding and Marine Engineering i Hyundai Heavy Industries . W swoim kraju właśnie ruszają z produkcją najnowszej, oceanicznej, klasycznej jednostki KSS-III o wyporności ok 3,7 tys. ton. Docelowo ma być ona uzbrojona m. in. w pociski manewrujące własnej produkcji.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama