ZPUE, dawniej Zakład Produkcji Urządzeń Elektrycznych we Włoszczowie, to przykład biznesu, który z garażu (dosłownie) wskoczył na poziom koncernu z przychodami rzędu grubo ponad pół miliarda złotych i taką samą wyceną giełdową. Spółka zbudowana przez Bogusława Wypychewicza (w pierwszej dziesiątce najbogatszych mieszkańców Świętokrzyskiego) ma wrzucić drugi i trzeci bieg. Pomóc ma Janusz Petrykowski, który kieruje firmą od 1 lutego. Wcześniej przez ćwierćwiecze związany był z grupą ABB, ostatnio w randze wiceprezesa polskiej spółki.
– Za kluczowe uważam trzy kwestie. Musimy utrzymać liczącą się pozycję w segmencie dystrybutorów energii (relacje biznesowe z Tauronem, Energą, Eneą i PGE), a więc przede wszystkim stawiać na terminowość i jakość – mówi prezes Petrykowski. – Konieczne jest jednak wrzucenie drugiego, a nawet trzeciego biegu. Spółka powinna zdywersyfikować źródła przychodów, priorytetem będzie więc zwiększenie udziału odbiorców przemysłowych. ZPUE musi postawić na ekspansję zagraniczną. Wiele polskich przedsiębiorstw udowodniło, że może zbudować mocną pozycję na świecie – z wielkim szacunkiem podchodzę do dokonań takich spółek jak Solaris czy Fakro. Będę się starać zainspirować menedżerów do nieco odważniejszego spojrzenia. ZPUE podejmuje próby, w aspekcie handlowym jesteśmy obecni w Czechach, Słowacji, Holandii, stosunkowo od niedawna w Finlandii, mamy przedstawicielstwo w Niemczech. Duży potencjał mają rynki wschodnie, niedaleko Petersburga mamy zakład produkcyjny, który jednak wymaga inwestycji – dodaje.
Intencją prezesa jest to, aby udział eksportu ZPUE w przychodach wzrósł z 10–15 proc. do 20–35 proc. w perspektywie najbliższych lat. Motorem ma być działalność handlowa, na razie nie ma decyzji o budowie kolejnych zagranicznych fabryk.
Obecnie spółka przechodzi wielopłaszczyznowy przegląd, po którym zaktualizuje strategię na lata 2016–2020. Petrykowski nie wyklucza, że tym razem ZPUE opublikuje cele finansowe, których inwestorom zabrakło w poprzednim dokumencie.
– Dziś mogę mówić wyłącznie o własnej ambicji – na pewno chciałbym, żeby firma przełamała poziom przychodów rzędu 1 mld zł – podsumowuje Petrykowski.