W teorii Google wkłada dużo wysiłku, by Google Play było bezpiecznym miejscem dla użytkowników. Aplikacje instalowane na urządzeniach mogą być bowiem groźne, szczególnie gdy zostały napisane w złych zamiarach. Aplikacja podsunięta przez przestępców może wyczyścić użytkownikowi konto czy wykraść jego dane lub zdjęcia. Dlatego też te dostępne w oficjalnym sklepie muszą przejść przez weryfikację.
Ostatni raport firmy Symantec dowodzi jednak, że przez sito weryfikacji co i rusz przedostają się aplikacje o złośliwych kodach. Co więcej, zdanie specjalistów z Symantec doszło do sytuacji bez precedensu, czyli powrotu do sklepu aplikacji już wcześniej banowanych, czyli zawierających rozpoznany kod. Przestępcom wystarczyło zmienić nazwy aplikacji i ich formalnych wydawców, by mogły się one przedostać przez zabezpieczenia Google. Tym razem ukrywały się one pod przykrywką dodatków takich jak klawiatura emoji czy rejestrator rozmów. Aplikacje, po zainstalowaniu, odczekiwały 4 godziny, by potem rozpocząć działanie złośliwego kodu mającego na celu przejęcie kontroli nad urządzeniem użytkownika. Zdaniem specjalistów taka zwłoka pozwoliła, z jednej strony ominąć zabezpieczenia Google, a z drugiej uśpić czujność użytkownika. Po aktywacji złośliwego kodu oprogramowanie podszywając się pod Google Play domagało się uprawnień administratora urządzenia.