Chociaż ceny paliw w relacji do siły nabywczej nie należą w Polsce do najniższych, to jednak w liczbach bezwzględnych paliwa faktycznie mamy tanie. Różnica cen między polskimi a niemieckimi stacjami wynosi przeszło 30 centów na litrze i w efekcie mieszkańcom wschodniej części Brandenburgii opłaca się przyjeżdżać do Polski tankować. Turystyka paliwowa jest na tyle popularna, że gazeta „Märkische Allgemeine” postanowiła poduczyć Niemców polskich nazw paliw, aby nikt przypadkiem nie zatankował niewłaściwego paliwa.

Gazeta przypomniała przy tym, że od stycznia paliwa w Polsce mają szansę stanieć jeszcze bardziej z uwagi na wdrożone w tzw. pakiecie antyinflacyjnym środki mające wpłynąć na obniżkę cen paliw. Sprawi to, że tankowanie w Polsce będzie dla Niemców jeszcze bardziej atrakcyjne.

Niemieccy amatorzy taniego paliwa powinni pamiętać także o tym, by nie zabawić w Polsce zbyt długo, co raczej im jednak nie grozi. Trudno bowiem sobie wyobrazić kolejkę do stacji tak długą, by czas pobytu w Polsce przekroczył 24 godziny i został wyłączony z zasad lokalnego ruchu granicznego. Doba jest bowiem granicą, powyżej której przy powrocie do Niemiec Niemców obowiązuje kwarantanna. Znacznie istotniejszym ograniczeniem dla paliwowych „turystów” jest więc ograniczenie ilości wwożonego paliwa. Oprócz tego, co zmieści się do baku można bowiem wwieźć tylko 20 litrów paliwa.

Czytaj więcej

Stacje Orlen i Lotos walczą o Niemców: "Herzlich willkommen"