Jak dowiedziała się „Rz”, przetarg na dostawę zwiadowczego sprzętu ma być rozstrzygnięty jeszcze w tym tygodniu. Transakcja wzbudza ogromne emocje nie tylko dlatego, że to już kolejne podejście do pozyskania systemów bezzałogowych.
Komentowany jest fakt, że do przetargu organizowanego w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej – przy uproszczonych procedurach – zaproszono tylko trzy firmy, wszystkie z Izraela. Polskim przedsiębiorcom nie podoba się, że dostawca sprzętu o wartości ok. 150 mln zł będzie zwolniony z obowiązku offsetu.
Tymczasem polskie firmy potrzebują technologicznej pomocy do rozwijania własnych konstrukcji bezpilotowców (bsl), bo – jak twierdzą ich przedstawiciele – to prawdziwy wojskowy biznes przyszłości.
Także resort gospodarki żałuje, że zrezygnowano z offsetowych technologii. – Niemcy także kupują systemy bsl, ale mają być one wdrażane poprzez własny koncern obronny – twierdzi Hubert Królikowski, dyrektor Departamentu Programów Offsetowych resortu gospodarki.
Aż 70 proc. punktów w przetargu będzie można uzyskać za cenę wdrożenia dwóch zestawów bsl (każdy ma po cztery bezzałogowe samoloty i elektroniczną infrastrukturę do kierowania nimi, a także analizy przesyłanych informacji). Pozostałe 30 proc. punktów dostać można za techniczne rozwiązania i możliwości systemów.