Na to wszystko potrzeba jednak pieniędzy - to główne przesłanie zainaugurowanego wczoraj w Genewie salonu samochodowego. W Europie najprostszym sposobem pozyskania finansowania wydaje się pomoc państwa oraz kredyty Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
[srodtytul]Opel bliżej normalności[/srodtytul]
Wczorajsza decyzja General Motors o potrojeniu finansowania w formie gotówki i kredytów europejskiej spółki-córki Opla/Vauxhalla do kwoty 1,9 mld euro zapewni finansowanie działalności firmy do końca roku. Prezes Opla/Vauxhalla, Nick Reilly nie ukrywa, że liczy na pomoc także rządów europejskich w pozyskaniu ok 1,8 mld euro. — Rozmowy z rządem hiszpańskim, brytyjskim, polskim i w pewnej mierze również austriackim idą dobrze. Wiadomo jednak, że nie otrzymamy tyle, na ile liczyliśmy i nie będzie to gotówka, lecz gwarancje kredytowe na co najwyżej 90 proc. tego, co oczekiwaliśmy.
— Od rządu niemieckiego oczekuję ok miliarda euro — mówił Reilly „Rz”. Dla przypomnienia, wstępnie Opel oczekiwał wsparcia rządów europejskich sięgającego 2,7 mld euro. Decyzja zarządu w Detroit, który zwiększył wsparcie ponad trzykrotnie, została dobrze przyjęta przez Niemców. — To znaczy, że mamy już o czym rozmawiać, ale nadal nie przyjmujemy do wiadomości, że Opel/Vauxhall planuje zwolnienia i że zdecydował się na zamknięcie fabryki w Antwerpii — powiedział „Rz” Klaus Franz, szef organizacji związkowych w Oplu. — Niestety likwidacja fabryki w Antwerpii jest nieodwołalna — skomentował wypowiedź Franza Nick Reilly.
Szef Opla jest optymistycznie nastawiony do działalności swojej firmy w Polsce. Potwierdził również plany zwiększenia produkcji w fabryce w Gliwicach, a co za tym idzie również wzrostu zatrudnienia. Nie ukrywał przy tym, że cieszy się z ogromnej samodzielności w tym, co robi w Europie. — Ze starego zestawu wiceprezesów zostałem tylko ja - mówił Reilly.