Piątek przyniósł spadki notowań głównych surowców – zwłaszcza za sprawą umocnienia dolara oraz podwyżki stóp procentowych w Indiach.

Analitycy uważają, że na wyraźnie niższe ceny miedzi czy ropy naftowej nie należy się jednak nastawiać. Jeszcze w środę ropa w Nowym Jorku kosztowała ponad 83 dol. za baryłkę, najwięcej od pierwszej dekady stycznia. W piątek, po dwudniowym wzmocnieniu dolara, surowiec staniał do 80 dol. Podobnie przebiegały notowania na rynku miedzi – czerwony metal jeszcze w środę kosztował przeszło 7550 dol. za tonę, najwięcej od ponad siedmiu dni, a na koniec tygodnia był o blisko 150 dol. tańszy.

Dla traderów oprócz wydarzeń na rynku walutowym duże znaczenie miała informacja z Indii, gdzie bank centralny pierwszy raz od lipca 2008 r. podniósł stopy procentowe. Wcześniej utrzymywał on stopy rekordowo nisko, co miało podtrzymać szybki wzrost gospodarczy w warunkach globalnego kryzysu. Przyhamowanie może oznaczać niższy popyt na surowce.

Z polityki stymulacyjnej od jakiegoś czasu wycofują się także Chiny. Bez wpływu na ceny surowców. Specjaliści z Commerzbanku zwracają uwagę na sygnały (m.in. z OPEC) o zwiększającym się popycie na ropę, np. w USA. Ich zdaniem będzie to ważniejszy dla rynku czynnik niż silny dolar czy podwyżki stóp procentowych.