Urzędy wydały zgody na budowę prawie 248 tys. lokali. – To nie przełoży się wprost na inwestycje – uważa dr Paweł Grząbka, dyrektor CEE Property Group. – Już w 2007 roku część inwestorów, mając skompletowaną dokumentację, nie rozpoczynała prac. Nie mogli znaleźć wykonawcy lub koszty budowy były zbyt wysokie – dodaje.

Zmniejsza się także rentowność inwestycji. – W konsekwencji coraz częściej deweloperzy zmieniają przeznaczenie planowanych lub nawet budowanych obiektów. Widząc spowolnienie sprzedaży mieszkań, przerabiają je na biurowce lub hotele. Takich przypadków jest coraz więcej – dodaje dr Grząbka.

– Nie ma mowy o tym, by wydane pozwolenia przełożyły się wprost na rozpoczynane budowy – potwierdza Waldemar Oleksiak, dyrektor działu badań i analiz Emmerson. – Deweloperzy coraz częściej będą przesuwać w czasie inwestycje, mimo iż pozwolenie jest ważne tylko dwa lata – przewiduje. Zdaniem dr. Grząbki sporo było też pozwoleń wydanych właścicielom gruntów, którzy nie planowali rozpoczynania budowy. Chcieli podnieść wartość działki i sprzedać ją z gotową dokumentacją. Ale coraz trudniej sprzedać takie projekty. W efekcie ekspert szacuje, że w tym roku może się rozpocząć budowa najwyżej 150 tys. mieszkań.

Z kolei wg Paweła Sztejtera, partnera w firmie doradczej na rynku mieszkaniowym REAS, w 2008 roku rozpocznie się realizacja przynajmniej 75 proc. mieszkań, na które wydano pozwolenia na budowę w 2007 roku. A zatem ok. 186 tys. Z danych GUS wynika, że w 2007 r. rozpoczęto budowę 185,1 tys. mieszkań, o 34,2 proc. więcej niż rok wcześniej.

W ubiegłym roku najszybciej, bo o prawie 58 proc., wzrosła liczba pozwoleń wydanych deweloperom (117,5 tys.). W budownictwie indywidualnym wzrost sięgnął 43,5 proc. (110,5 tys.). Co najciekawsze, wzrost odnotowały także spółdzielnie. W ostatnich latach budowały one coraz mniej. Tymczasem w 2006 roku dostały 7,9 tys. pozwoleń, a w 2007 roku już 10,6 tys.