Konieczny jest pakt na rzecz polskiej innowacyjności

Nad sposobami budowania gospodarki opartej na wiedzy i innowacji zastanawiali się wczoraj uczestnicy debaty „Rz”

Publikacja: 14.08.2008 07:59

Konieczny jest pakt na rzecz polskiej innowacyjności

Foto: Rzeczpospolita

Polska nie może już konkurować tanią siłą roboczą. Polska mogłaby zbudować nowoczesną gospodarkę opartą na pomysłach i projektach polskich firm. By tak się stało, trzeba jednak zlikwidować bariery ograniczające innowacyjność.

Jak przekonywał wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, do budowania w Polsce innowacyjności trzeba podchodzić racjonalnie i metodycznie. – Szybszy postęp możemy osiągnąć dzięki rozwiązaniom przetestowanym już przez inne kraje. Znaczenia innowacji jako tworzenia unikalnych, zupełnie nowych produktów nie należy przeceniać. Nawet w najbardziej innowacyjnych krajach szansa dokonania takiego wynalazku, stworzenia rewolucyjnego produktu oceniana jest na 2 – 3 proc. – powiedział wicepremier. Ale tym bardziej trzeba próbować.

Według niego przyczynkiem zmian może być niedawno wprowadzona w życie ustawa o wspieraniu innowacyjności, ułatwiająca firmom uzyskanie kredytu na działalność badawczą. – Próg wydatków na badania i rozwój, który pozwala zakwalifikować firmę jako centrum badawczo-rozwojowe, obniżono do 20 proc. – wyjaśnił Waldemar Pawlak.

Odpowiedzialna za fundusze unijne minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska przyznała, że środków UE na innowacyjność z pewnością będzie zbyt mało w stosunku do potrzeb.

– Jednak 10 mld euro zapisanych na lata 2007 – 2013 w programie operacyjnym „Innowacyjna gospodarka” możemy już traktować jako środki budżetowe. Ważne jest, by nie dyskutować o tempie ich wydawania, ale o konkretnych celach, na jakie mają zostać przeznaczone – powiedziała minister Bieńkowska.

Nieco inny pogląd na innowacje niż członkowie rządu miał prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk. – Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że znaczenie innowacyjności nie jest tak duże, jak to się często uważa. Innowacyjność to pojęcie znacznie szersze niż tylko nakłady na badania czy uczelnie wyższe. To towary i usługi, procesy wytwórcze, marketing i organizacja pracy. To niezbywalne rzeczy w nowoczesnym państwie, bez których nie może obyć się żaden kraj, który chce dokonać cywilizacyjnego skoku. Na lekceważenie innowacyjności w tym znaczeniu mogą sobie pozwolić tylko kraje posiadające duże bogactwa naturalne – argumentował.

Według prezesa PAN Polska ma szanse na nadrobienie zaległości po spełnieniu konkretnych warunków. Jest ich wiele. – Brakuje nam kultury innowacyjności, czyli dobrego nastawienia społecznego do osób wdrażających nowe rzeczy. W naszym kraju innowatorom nie przypisuje się społecznego znaczenia, nie nagłaśnia się ich sukcesów, nie są stawiani za wzór do naśladowania. Mimo że tak źle wypadamy w rankingach innowacyjności, to jednak mamy w Polsce kilka osiągnięć, którymi można by się pochwalić, mam na myśli dokonania konkretnych firm informatycznych – mówił profesor Kleiber.

Zdaniem szefa PAN problem w tym, że niemal nikt o nich nie wie. Nie potrafimy z takich sukcesów zrobić wielkiej sprawy. Nie ma polityków, którzy by chcieli i potrafili mówić o innowacyjności. Winne są także media, których przekaz często ogranicza się do nic nieznaczących informacji, ważnych przez jeden dzień. Ważniejsze rzeczy, jak innowacyjność, umykają zbiorowej uwadze.

Nieco bardziej optymistyczny obraz prezentował Rafał Bator, partner w firmie Enterprise Investors, zajmującej się m.in. technologicznymi inwestycjami wysokiego ryzyka. – Z duchem innowacyjności może nie jest źle, choć na pewno brakuje jego dobrej promocji. Bariery wynikają z zaszłości związanych z brakiem infrastruktury czy edukacji. To obszary, których z pewnością nie będą wspierać inwestorzy komercyjni. Jeśli w tych dziedzinach nie pojawi się wsparcie rządowe, ciężko będzie dokonać innowacyjnego skoku – stwierdził.

Według Rafała Batora ważnym czynnikiem zmian są młode, wykształcone osoby. – Pytanie, jakie szanse rozwoju daje im nasza gospodarka. Z jednej strony mamy bariery administracyjne i trudności w pozyskaniu pierwszych pieniędzy. Druga sprawa to bariery mentalne. W stosunku do mniejszych krajów naszego regionu poziom ambicji polskich przedsiębiorców kończy się na rynku lokalnym. Jeżeli chce się odnieść sukces, nie można zamykać się na rynku lokalnym. Trzeba działać globalnie. Mam na myśli głównie sferę biznesu. Wynika to w dużym stopniu z naszej przeszłości – sądzi Rafał Bator.

Polscy menedżerowie nie mają takiego doświadczenia na rynku globalnym jak ich zachodni odpowiednicy. Jednak to się zmienia. Mamy wielką szansę na zwiększenie innowacyjności, jeśli pojawi się wsparcie na etapie pierwszego kroku, dla osób np. zakładających firmy. Potem można pomyśleć o szerszych, globalnych ambicjach. To jednak wymaga czasu.

Z kolei Marek Kosycarz, dyrektor ds. odpowiedzialności społecznej Microsoftu, ostrzegał, że wprowadzenia innowacyjności nie da się zadekretować odgórnie. – To jest proces. Dlatego tak trudno stwierdzić, kiedy Polska stanie się krajem innowacyjnym. Mówimy o procesie, który będzie trwać, a nie stanie, który mamy osiągnąć.

Marek Kosycarz zgodził się z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem w kwestii korzystania z cudzych doświadczeń. – Czerpmy z krajów, które jakiś czas temu były w podobnej sytuacji, jak Polska obecnie. Mam na myśli Hiszpanię, Grecję czy Irlandię. W drugiej połowie lat 90. Hiszpania ok. 80 proc. środków inwestowała w infrastrukturę. Irlandia połowę pieniędzy w tym czasie przeznaczyła na rozwój biznesu, a wcześniej jedną czwartą pomocy UE trafiającej do tego kraju kierowano do projektów wspierających rozwój kapitału ludzkiego. To była logiczna ciągłość: najpierw kształcimy ludzi, a potem wspieramy biznesy, które oni zakładają – twierdzi Kosycarz.

Skutek był taki, że w drugiej połowie lat 90. PKB Irlandii rósł w tempie 7 proc. rocznie. Średnia w UE w tym czasie wynosiła 2 proc. Inwestycje w technologie, a przede wszystkim w ludzi, którzy je tworzą, po prostu się opłacają. – Ucieczka do przodu i znalezienie niszy jest dla Polski szansą na stworzenie konkurencyjnej przewagi – sądzi Kosycarz.

Z jego argumentami nie zgodziła się Elżbieta Bieńkowska: – Nie można porównywać skali tych dwóch krajów. Pod koniec lat 80. Hiszpania miała zaległości infrastrukturalne podobne do polskich. Irlandia nie miała tych problemów, mogła więc sobie pozwolić na wspieranie biznesu – polemizowała minister rozwoju regionalnego.

Według przedstawiciela Microsoftu finansowanie innowacyjności powinno odbywać się w trójkącie nauka – biznes – państwo. Realizacja pomysłów naukowców powinna być ściśle uzależniona od potencjału komercjalizacji przedsięwzięcia.

– Kluczowa jednak jest kwestia współpracy i wspólny język. Z nim mamy problem. Czasem mam wrażenie, że kiedy biznes rozmawia ze środowiskami akademickimi, mówimy dwoma różnymi językami – przekonywał Marek Kosycarz. – Innowacyjność musi być spójnym działaniem wszystkich stron, nie da się jej wymusić. Nauka sama z siebie musi chcieć komercjalizować swoje rozwiązania, choćby po to, by zdobywać środki na niedochodowe badania. To wszystko wymaga kultury innowacyjności, która powinna się kształtować w szkołach.

– Pamiętajmy jednak, że środki unijne to nie tylko twarde inwestycje. Mamy duże pieniądze na miękkie cele, mówiąc kolokowialnie, zmienianie ludziom w głowach – powiedziała Elżbieta Bieńkowska.

Oczywiście na efekty tych zmian trzeba będzie poczekać.

– Nim dołączymy do czołówki, trudno się spodziewać, że wymyślimy coś przełomowego. Na pewno jednak z innowacyjnością nie jest tak źle. Od 2000 r. polski eksport wzrósł trzy razy, a import dwa. Oznacza to, że nasze produkty i usługi znajdują zbyt za granicą. Złe statystyki biorą się z tego, że do tej pory nakładów na innowacje nie opłacało się klasyfikować jako środków na badania i rozwój. Traktowano je jako zwykłe inwestycje lub nakłady na codzienną działalność – przekonywał wicepremier Pawlak.

Dlatego takie znaczenie ma ustawa o wspieraniu działalności innowacyjnej, dzięki której opłaci się wykazywać większe wydatki na ten cel. Dzięki temu opłaci się zatrudniać i kontraktować badania w ośrodkach badawczo-rozwojowych, bo firmy mogą te środki zatrzymać przed opodatkowaniem i wydać na tego typu działalność.

Według premiera Pawlaka państwo nie może zastąpić wynalazców i badaczy, ale może tworzyć dla nich dobre warunki działania.

– W przypadku Irlandii bazą do rozwoju innowacyjności było porozumienie społeczne. Polska, niestety, rozgrywa te sprawy na zasadzie konfrontacji. Ciągle sprowadzamy się od parteru i rozpoczynamy reformy do początku. To kwestia nastawienia polityków i mediów. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy bazujemy na kooperacji czy konfrontacji. Innowacje muszą być budowane stopniowo. Nie da się dokonać postępu, jeśli przed chwilą wysadziło się w powietrze dorobek poprzedników – argumentował Pawlak.

Myśl rzuconą przez ministra gospodarki podjął prof. Michał Kleiber. – Tu właśnie tkwi istota problemu. Powinniśmy, nawet tutaj, dzisiaj, zaapelować o stworzenie szeroko zakrojonego paktu społeczno-politycznego. Modernizacja kraju to ogromny projekt, który ma wiele elementów całkowicie ponadpartyjnych. Trzeba umieć je zidentyfikować i pogodzić się z tym, że to one będą realizowane. To niewyobrażalne, że w Polsce zdobywający władzę wstydzą się przyznać, że kontynuują projekty rozpoczęte przez poprzedników. To szkodliwy dla państwa zwyczaj, który nie ma nic wspólnego ze sprawami partyjnymi. Jestem gorącym zwolennikiem zawarcia takiego paktu w sprawie innowacyjności – przekonywał profesor.

Według Marka Kosycarza z Microsoftu misję do wykonania mają przede wszystkim politycy i media. – Trzeba przekonać społeczeństwo, że opłaca się inwestować w nowe technologie, w szkolenia, a nie tylko w drogi i infrastrukturę. Trzeba kreować lokalnych liderów, którzy w swojej gminie, w swoim powiecie będą wprowadzać w życie nowoczesne rozwiązania – uważa. Prof. Michał Kleiber wyliczył główne zadania, jakie powinny zostać wpisane do paktu o innowacyjności. – Niezbędne jest zbudowanie od zera systemu kształcenia ustawicznego. Nie ma w Polsce tzw. uniwersytetów korporacyjnych, nieznane jest szkolenie pracowników przez cały okres ich zatrudnienia. Trzeba zmienić proporcje między studentami kierunków ścisłych i technicznych a pozostałymi. Język angielski musi być bezwzględnie nauczany od pierwszej klasy. Do edukacji muszą zostać przeniesione rozwiązania z biznesu. Badania wdrożeniowe powinni inicjować ci, którzy zamierzają komercyjnie wdrażać projekty. Prawda jest taka, że kiedy podobna inicjatywa wychodzi od uczonych, zazwyczaj jest nietrafiona – tak szef PAN widzi pierwsze kroki niezbędne na drodze do modernizacji polskiej gospodarki.

Same badania są niezwykle ważne. Niestety, prowadzi je najwyżej 15 – 20 proc. polskich uczonych. Reszta zarabia na życie, jeżdżąc z wykładu na wykład, przekazując rzeczy, których nauczyła się 20 czy 30 lat temu. To katastrofa.

– Musimy zdobywać pieniądze na badania, by lepiej uczyć i przyciągać najzdolniejszych ludzi, zachęcać ich do kontynuowania nauki po studiach. Powinni zostawać na uczelni, kształcić się podyplomowo czy na studiach doktoranckich. Mamy średnio połowę mniej doktorantów, niż wynosi przeciętna w Europie – uważa Kleiber.

Jasno sprawę postawił Zygmunt Berdychowski, szef rady programowej Forum Ekonomicznego w Krynicy. – Doszliśmy do momentu, w którym zdyskontowaliśmy już dotychczasowe rezerwy. Trzeba się zastanowić, czy dotychczasowy sposób zapewniania Polsce dobrobytu może być nadal podstawą naszego rozwoju. Mówiliśmy o porozumieniu społecznym w Irlandii. Czy w Polsce fasadowa Komisja Trójstronna i rachityczny dialog między pracodawcami a pracownikami dają nam szansę na budowę szeroko rozumianej innowacyjności? Moim zdaniem nie – stwierdził Berdychowski.

Według Rafała Batora z Enterprise Investors do stymulowania polskiej innowacyjności niezbędne jest poprawienie dostępności finansowania ryzykownych przedsięwzięć. – W Polsce jest kapitał do wykorzystania, ale brakuje specjalistów, którzy w rzetelny sposób potrafiliby ocenić ryzyko inwestycyjne. W USA można z pomysłem na biznes pójść do banku, przedstawić swoje plany i w ciągu kilku dni uzyskać decyzję w sprawie kredytu na to przedsięwzięcie. To sprawia, że pieniądze na innowacyjność są w Polsce trudno dostępne – przyznał Rafał Bator.

Polska rozgrywa innowacyjność na zasadzie konfrontacji. Modernizacja kraju powinna być projektem ponadpartyjnym. Władza w Polsce wstydzi się przyznać, że kontynuuje dzieło poprzedników

Potrzebujemy nowej umowy społecznej dla szybkiej modernizacji polskiej gospodarki. Fasadowa Komisja Trójstronna i rachityczny dialog pracodawców z pracownikami nie spełniają swojej roli

Z pewnością uda nam się zbudować w Polsce innowacyjną, nowoczesną gospodarkę. Trzeba jednak pamiętać, że jest to cel, do którego musimy nieustannie dążyć. Wysoka innowacyjność nie jest stanem, który osiągniemy na jakimś etapie rozwoju. Musimy usuwać przeszkody i ciągle być w ruchu, nie spoczywać na laurach. Mówiąc obrazowo, nie znalazł się jeszcze taki pies, który umiałby się załatwić na jadący samochód. Ale jestem optymistą. ?

Z pewnością możemy odczuwać satysfakcję z dokonań ostatnich 20 lat. Mimo to nie zapominajmy o rzeczach, które nam się nie udały. Mówiąc ogólnie, nie możemy sobie pozwolić na bylejakość, na przeciętniactwo, na pocieszanie się, że za kilka lat jakoś to będzie. Kiedy za 10 lat osiągniemy poziom innowacji taki, jaki ma np. Irlandia, tamten kraj do tego czasu zrobi kolejne postępy, a Polska znów będzie miała dystans do odrobienia. ?

Jestem optymistą. Polska ma wszelkie szanse, by stać się innowacyjnym, nowoczesnym krajem. Zagrożeń jest wiele, ale sądzę, że odniesiemy sukces. Na pewno nie możemy już polegać na konkurowaniu tanią siłą roboczą. Ten walor się już wyczerpał. W powszechnej dyskusji o unowocześnianiu kraju muszą wziąć udział pracodawcy, pracownicy i związki zawodowe. Model komunikacji oparty np. na Komisji Trójstronnej już wyczerpał swój potencjał. ?

Małymi kroczkami do celu. Stymulowanie innowacyjności to zadanie zarówno dla inwestorów, jak i administracji państwowej. Istnieją takie obszary, jak np. edukacja, nad którymi nie pochyli się żaden inwestor, który – co naturalne – szuka zysków. To obszar działania państwa. Jestem spokojny o te sektory gospodarki, w których zjawią się inwestorzy. Każdemu z nich zależy na tym, by jego firma była lepsza niż inne, wyróżniała się na tle konkurencji.

Nie jestem oryginalny, bo także twierdząco odpowiadam na pytanie zawarte w temacie debaty. Przewidywanie jednak jest bardzo trudne, bo innowacyjność i jej rozwój nie dotyczy całej gospodarki w równym stopniu. Mamy już takie jej gałęzie, które z pewnością możemy nazwać innowacyjnymi. Inne czekają. By odnieść sukces, musimy przekroczyć pewną masę krytyczną we wdrażaniu innowacji, aby uzyskać efekt skali. Jestem przekonany, że ten moment się zbliża.

XVIII Forum Ekonomiczne w Krynicy: 10 – 13 września 2008 r. www.forum-ekonomiczne.pl

Więcej o Forum w Krynicy w wydaniu online

Polska nie może już konkurować tanią siłą roboczą. Polska mogłaby zbudować nowoczesną gospodarkę opartą na pomysłach i projektach polskich firm. By tak się stało, trzeba jednak zlikwidować bariery ograniczające innowacyjność.

Jak przekonywał wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, do budowania w Polsce innowacyjności trzeba podchodzić racjonalnie i metodycznie. – Szybszy postęp możemy osiągnąć dzięki rozwiązaniom przetestowanym już przez inne kraje. Znaczenia innowacji jako tworzenia unikalnych, zupełnie nowych produktów nie należy przeceniać. Nawet w najbardziej innowacyjnych krajach szansa dokonania takiego wynalazku, stworzenia rewolucyjnego produktu oceniana jest na 2 – 3 proc. – powiedział wicepremier. Ale tym bardziej trzeba próbować.

Pozostało 96% artykułu
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku