– Rząd polski będzie musiał w jakiejś części zapłacić (Eureko – przyp. red.) za naruszenie umowy bilateralnej, jeżeli nie zostanie zawarta ugoda – oświadczył w środę na posiedzeniu Sejmowej Komisji Skarbu Zdzisław Gawlik, który na początku roku wspólnie z ministrem Aleksandrem Gradem negocjował ugodę z zagranicznym inwestorem w PZU.

Holendrzy, którzy mają dziś 33 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela, domagają się sprzedaży obiecanego im dodatkowego pakietu i wprowadzenia spółki na giełdę. Międzynarodowy sąd arbitrażowy jesienią 2005 r. uznał Polskę za winną opóźniania tej prywatyzacji. W drugiej części postępowania przed trybunałem Eureko domaga się od naszego kraju 35,6 mld zł odszkodowania.

Wiceminister potwierdził wczoraj, że w tej chwili nie trwają żadne negocjacje w sprawie ewentualnej ugody. Te prowadzone na początku roku zakończyły się fiaskiem. – Jesteśmy w tym samym miejscu co w listopadzie 2005 r. – powiedział Zdzisław Gawlik. Czyli w chwili ogłoszenia niekorzystnego dla Polski wyroku arbitrów. – Ugoda jest najlepszym rozwiązaniem dla polskiego rządu i dla Eureko, jednak do jej osiągnięcia potrzebna jest wola obu stron. Jesteśmy otwarci na propozycje Eureko.

Posłów denerwowała ogólnikowość wypowiedzi wiceministra. Wiceprzewodniczący komisji Dawid Jackiewicz (PiS) chciał wiedzieć, jak przebiegały negocjacje w sprawie ugody na początku roku i na jakie ustępstwa strony były skłonne się zgodzić. Z kolei Marek Suski (PiS) dopytywał o dalsze działania.

Zdzisław Gawlik zasłaniał się jednak poufnością arbitrażu. Argumentował, że jego wypowiedzi mogą być wykorzystane przez Eureko przeciwko Polsce. – Nie mogę mówić, dokąd doszliśmy w negocjacjach. W tajnej kancelarii Skarbu Państwa złożone zostały notatki z tych rozmów i nasz następca będzie mógł się z nimi zapoznać – zapewnił.