– Koniec kilkuletniej hossy i brak możliwości uczciwego zarabiania na giełdzie część inwestorów skłoniła do poszukiwania nielegalnych źródeł zysku – tłumaczy kom. Janusz Gruchalski, wiceszef stołecznego wydziału policji do walki z przestępczością gospodarczą.
Pokazują to policyjne statystyki. Po spadającej od 2005 r. liczbie śledztw w sprawach przestępstw giełdowych ich wskaźniki znów dynamicznie rosną. W 2008 r. stołeczna policja wszczęła 17 postępowań dotyczących złamania ustawy o obrocie instrumentami finansowymi – w czterech sprawach podejrzani usłyszeli zarzuty. Choć nie ma jeszcze połowy roku, ubiegłoroczne statystki już zostały przebite. – Do końca kwietnia rozpoczęliśmy 20 zawiadomień, a w pięciu sprawach już postawiliśmy zarzuty – dodaje kom. Gruchalski.
Zjawisko to potwierdza Prokuratura Okręgowa w Warszawie. – W pierwszym kwartale obecnego roku liczba nowych tego typu postępowań wyniosła 23, a w całym zeszłym roku było ich ponad 40 – mówi prokurator Mateusz Martyniuk.
Stołeczni policjanci jeszcze w tym tygodniu do sądu wyślą kolejny akt oskarżenia. Rafał P. odpowie za trzymiesięczne manipulowanie kursem certyfikatu inwestycyjnego w 2007 roku. Według informacji „Rz” chodzi o ING FIZ Akcji.
Podejmowane dziś przez śledczych sprawy odnoszą się najczęściej do wydarzeń, które miały miejsce kilka, kilkanaście miesięcy temu, a więc dotyczą już okresu silnych spadków na GPW. To przesunięcie w czasie wynika między innymi z długotrwałości procedur sprawdzających poprzedzających wszczęcie postępowania. Również Komisja Nadzoru Finansowego, która składa zdecydowaną większość zawiadomień ws. przestępstw giełdowych, sama najpierw sprawdza podejrzane przypadki, co też zajmuje czas.