Jeszcze przed decyzją Niemców w Brukseli odbędzie się narada ministrów i wiceministrów przemysłu i gospodarki zainteresowanych losem Opla i Vauxhalla. Polskę na brukselskiej naradzie będzie reprezentowała wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska. Organizatorem spotkania jest Komisja Europejska na wniosek władz belgijskich poważnie zaniepokojonych losem fabryki Opla w Antwerpii, która już dawno była wymieniana wśród zakładów do zamknięcia. Rząd belgijski nie ukrywa, że jest skłonny wesprzeć koncern kwotą 300 mln euro.
Coraz częściej przy tym słychać słowa krytyki pod adresem rządu w Berlinie, który targuje się z potencjalnymi inwestorami, a języczkiem u wagi ma być jak najmniejsza liczba likwidowanych miejsc pracy w Niemczech, gdzie Opel zatrudnia 25 tys. osób. To dlatego władze skłaniają się ku wyborowi oferty kanadyjsko-austriackiej Magny, która obiecuje, że po przejęciu pracę straciłoby 2,5 tys. osób, podczas gdy oferta Fiata przewiduje likwidację 10 tys. miejsc pracy, w tym również w Niemczech.
Kontra Amerykanów
Do porozumienia omal nie doszło nad ranem ze środy na czwartek, ale jak ujawnili przedstawiciele niemieckiego rządu, rozzłościło ich wysunięte w ostatniej chwili żądanie General Motors, aby Opel został dodatkowo dokapitalizowany kwotą 415 mln euro. Minister gospodarki Niemiec Karl-Theodor zu Guttenberg zerwał rozmowy, twierdząc, że jeśli GM nie odstąpi od swoich żądań, a Magna i Fiat nie poprawią swoich ofert, Opel zbankrutuje. Przy okazji oberwał prezes GM Europe, do niedawna jeden z najbardziej ulubionych biznesmenów w Niemczech Carl-Peter Forster. O jego zachowaniu podczas negocjacji zu Guttenberg powiedział, że „pozostawiało wiele do życzenia”.
Roland Koch, premier Hesji, narzekał, że nie dość, że GM wysłał do Berlina menedżera niskiego szczebla, to jeszcze zażądał w ostatniej chwili dodatkowych pieniędzy na pokrycie bieżących kosztów działalności Opla. Firma nie otrzymuje już od końca marca tego roku żadnych przekazów finansowych z amerykańskiej centrali koncernu, mimo że ta kasuje nadal utarg ze sprzedaży aut produkowanych w fabrykach Opla. W kasie spółki nie ma już ani grosza i, formalnie rzecz biorąc, Opel musiałby ogłosić upadłość wraz z całym GM.