Wówczas strony zawarły umowę put/call, która umożliwia spółce odsprzedaż Kalickiemu 2,4 mln akcji Famu po 10,4 zł plus odsetki (bieżący kurs to 2,44 zł) - o ile do 30 czerwca 2009 roku nie doszłoby do fuzji Ponaru z Famem. Do połączenia nie doszło, więc Ponar już 1 stycznia będzie mógł zażądać odkupienia walorów przez Kalickiego.
Inwestor próbuje się bronić przed rujnującym zobowiązaniem argumentując, że Ponar naruszył umowę i doprowadził do jej wygaśnięcia (a więc i wygaśnięcia opcji). Dlatego domaga się zwrotu weksla. Chodzi o udzielenie Kalickiemu pełnomocnictwa do wykonywania głosów ze wspomnianych akcji Famu. Pod koniec 2008 roku nowy zarząd Ponaru zadecydował o samodzielnym decydowaniu o sprawach Famu i cofnął pełnomocnictwo inwestorowi. Na tym tle na walnych zgromadzeniach dochodzi regularnie do spięć.
Kalicki twierdzi, że pełnomocnictwo było nieodwołalne i obowiązujące do czerwca 2010 roku. Władze Ponaru argumentują zaś, że miało ono służyć jedynie ułatwieniu prac nad fuzją spółek, a nie realizowaniu przez Kalickiego jego własnej polityki wobec Famu.
- Nie jest dla nas zaskoczeniem naturalna chęć pana Mirosława Kalickiego do odzyskania swojego weksla. Stoimy jednak na stanowisku, że opcja put w dalszym ciągu obowiązuje i w związku z tym jak najbardziej zasadne jest posiadanie przez nas weksla jako zabezpieczenia. Oczywiście nie wykluczamy wypracowania jakiegoś porozumienia dla rozwiązania zaistniałej sytuacji - komentuje Jan Godłowski, prezes Ponaru. Strony od miesięcy nie mogły zawrzeć porozumienia - być może pogodzi ich sąd.
W I półroczu grupa Ponaru miała 17,5 mln zł straty netto. W 2008 roku - 125 mln zł na minusie (głównie z powodu rezerw na nietrafione inwestycje poprzedniego zarządu).