– Komisja Europejsk uzasadniała decyzję jakością wniosków – mówi Anna Wypych-Namiotko, wiceminister infrastruktury odpowiedzialna za transport morski. Jak zapowiada, strona polska będzie je składać do skutku.

By starać się o dofinansowanie autostrady morskiej, porty muszą mieć dobre połączenie z lądem, nowoczesne terminale i używać technologii, która przyspiesza przeładunek. Polska zabiega, by takie trasy powstały między Gdynią i Karlskrony, ze Świnoujścia do Ystad i z Gdańska do Rotterdamu.

Teraz czekamy na przyznanie dotacji na budowę autostrady morskiej z Gdyni do Karlskrony. Wartość projektu to 85,5 mln euro. – Wyniki powinniśmy poznać w listopadzie. Jak wyjaśnia minister, najbardziej na przyznaniu dotacji z Brukseli skorzysta strona szwedzka. – My mamy dostęp do pieniędzy unijnych z programu „Infrastruktura i środowisko” czy programów regionalnych, w ramach których możemy inwestować w porty morskie.

Armatorzy mogą się ubiegać o środki na rozwój połączeń morskich z programu „Marco Polo” w wysokości 35 proc. kosztów, które wiążą się z żeglowaniem na tej trasie. Z takiej pomocy mogą korzystać przez trzy lata pod warunkiem, że udowodnią, iż przenieśli na morze przewozy, które odbywały się lądem. Dla portów status autostrady morskiej oznacza wzrost przeładunków i zawinięć statków.

Pierwsza autostrada morska powstała, bez wsparcia unijnego, na trasie z Gdyni do niemieckiego Travemünde. – FinLine kursuje na tej trasie regularnie od czerwca – mówi Krzysztof Gromadowski, dyrektor do spraw współpracy międzynarodowej w porcie gdyńskim. – Faktycznie można mówić w tym przypadku o autostradzie morskiej, bo biegnie równolegle do trasy lądowej, a koszt biletu na prom jest mniejszy niż koszt transportu drogowego – dodaje.