Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia (PGS) – czyli spółka pracownicza, która powstała właśnie na potrzeby kupna zakładu w Czechowicach-Dziedzicach – potwierdziło złożenie oferty. Jednak to, że pojawiła się kontroferta, jest zaskoczeniem. Zwłaszcza że to już trzecia w ciągu dwóch lat próba sprzedaży nierentownej kopalni.
Ani prezes Kompani Węglowej (właściciela Silesii) Mirosław Kugiel, ani jej rzecznik Zbigniew Madej nie chcieli się wypowiadać na temat drugiego oferenta.
– 28 października odbędzie się jawne posiedzenie komisji z udziałem oferentów. W porządku obrad będzie otwarcie i sprawdzenie zgłoszonych ofert. Następnie komisja podejmie decyzję o dopuszczeniu do dalszego postępowania – mówi Madej. Potwierdza tylko, że wpłynęły dwie oferty, a pobrano sześć memorandów.
Przedstawiciele Silesii przy dwóch poprzednich próbach sprzedaży kopalni (w 2008 r. chciała ją kupić za 250 mln zł szkocka Gibson Group, w tym roku przymierzała się Enea) chwalili się inwestorem, ale dziś dmuchają na zimne.
– Nic nie powiemy, nauczeni smutnym doświadczeniem, ani o źródłach finansowania, ani o oferowanej cenie, ani o inwestorze – ucina Dariusz Dudek, szef „Solidarności’ w Silesii. – Cena będzie podlegać negocjacji, jeśli będziemy dopuszczeni do rozmów.