Około godziny 15 wylądował w Warszawie samolot, który z Tunezji przywiózł turystów biura podróży Triada. Touroperator od piątku próbował ściągnąć ich do kraju: zaplanowany na sobotę wylot z Tunezji nie udał się z uwagi na brak zgody tunezyjskich władz na lądowanie wyczarterowanego samolotu. Wyjazd skomplikowała także godzina policyjna. Dziś wraca cała 34-osobowa grupa turystów przebywających w kontynentalnej części kraju oraz na wyspie Djerba.
- Choć w regionach tych nie odnotowano niepokojących incydentów, ze względów bezpieczeństwa i komfortu klientów podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu powrotu – tłumaczy Triada.
Wczoraj miała także wrócić przeszło 80-osobowa grupa klientów biura Exim Tours. Ich pobyt został skrócony. W niedzielę swoich turystów sprowadziło z Tunezji TUI. Firma próbowała wyczarterować lot wspólnie z innymi biurami podróży, ale – jak twierdzi – z wielu względów okazało się to niemożliwe.
- Nie chcieliśmy czekać aż zamieszki przybiorą na sile. Zdecydowaliśmy się więc na przejęcie całkowitych kosztów przelotu samolotu Boeing 737 wyłącznie dla kilkudziesięciu klientów TUI – powiedział prezes TUI Poland marek Andryszak.
Zapalna sytuacja w Tunezji może źle odbić się na kondycji branży turystycznej w Polsce, bo obok Egiptu i wysp greckich jest to najpopularniejszy kierunek wycieczek kupowanych przez Polaków. – Liczymy się z chwilowym spadkiem popytu, choć o wszystkim zadecyduje rozwój sytuacji – przyznaje szef jednego z biur podróży.