Nie będzie strajku w tyskich zakładach Fiat Auto Poland. Choć zdecydowana większość z pracowników biorących udział w ogłoszonym przez zakładową "Solidarność" referendum opowiedziała się za strajkiem (92 proc.), frekwencja w nim była zbyt niska. Na przeszło 6,1 tys. pracowników FAP zagłosowało tylko 40,41 proc. To zaś oznacza, że wynik referendum nie ma mocy wiążącej. - Być może pracownicy nie są jeszcze gotowi na strajk - powiedział "Rz" jeden z działaczy Solidarności.
Związek ogłosił referendum strakowe po tym, jak dyrekcja zakładu odrzuciła żądania "S" w sprawie 500-złotowej podwyżki płac. Akcję poparł związek "Sierpień 80". - Nie jesteśmy współorganizatorem, ale solidaryzujemy się z żądaniem 500-złotowej podwyżki - mówił przewodniczący "Sierpnia" Franciszek Gierot.
Ale pozostałe pięć związków (w sumie działa ich w FAP siedem) wcześniej porozumiało się z dyrekcją. Związkowcy zgodzili się na proponowane przez dyrekcję 150 zł podwyżki, do czego dochodzi jeszcze zwiększenie miesięcznej premii z 15 do 18 proc. oraz zmiana sposobu naliczania premii efektywnościowej. - Gdybyśmy nie zgodzili się na obecne propozycje, w maju moglibyśmy rozmawiać o kwotach znacznie niższych - powiedział wiceprzewodniczący związku "Metalowcy" Ryszard Buszał.
Solidarność nie zamierza jednak rezygnować z podwyżki. - Tym razem nie wyszło. Ale będziemy dalej starać się o zwiększenie wynagrodzeń, bo przeszło 90 proc. głosów oddanych w referendum za strajkiem daje nam duży mandat zaufania - twierdzi szefowa "S" Wanda Stróżyk.