Polski rynek aut coraz bardziej słabnie. We wrześniu liczba rejestracji nowych aut zmalała w porównaniu z ubiegłym rokiem o 9 proc. Za okres od początku roku do końca września spadek wyniósł przeszło 6 proc. i okazał się większy niż miesiąc wcześniej. Wyraźnie widać, że to stały trend. Zwłaszcza w odniesieniu do klientów indywidualnych, kupujących samochód na własny użytek. Maleje nie tylko sama sprzedaż, ale udział tej grupy klientów w całym rynku. Tylko pierwszej połowie roku zmniejszyła o blisko 20 p.proc. Wszystko wskazuje, że do końca roku skurczy się jeszcze bardziej. Według Andrzeja Halarewicza z międzynarodowej firmy analitycznej Jato Dynamics, istotnym czynnikiem wpływającym na spadek sprzedaży będzie teraz osłabienie złotego. Z tego powodu większość importerów zaczęła już podnosić ceny. - Nie zależy im już na ilości sprzedanych aut. Importerzy i dilerzy usiłują ratować wyniki finansowe – twierdzi Halarewicz.
Według Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, z pierwszej dziesiątki najpopularniejszych marek nowych aut tylko dwie odnotowały wzrost rejestracji za trzy kwartały: Nissan (13,4 proc.) i Hyundai (5,6 proc.). Spadki natomiast zaliczyła cała pierwsza siódemka. Największe dotknęły Fiata (25,3 proc.) oraz Toyotę (18,2 proc.). Lider polskiego rynku – Skoda – zmniejszyła sprzedaż o 5 proc., ale jest nie do pobicia: od początku roku zarejestrowano 23,4 tys. nowych aut tej marki. Na drugim miejscu rankingu znalazł się Ford – 16,8 tys., spadek o 1,3 proc., na trzeciej Opel – 16,3 tys., spadek o niecały 1 proc.
Przy ogólnej mizerii rynku, niektórym markom wiedzie się całkiem nieźle. Chevrolet, który znalazł się na 13. pozycji, zwiększył od stycznia liczbę rejestracji o 20,4 proc., a rynkowy udział z 2,1 proc. przed rokiem do 2,7 proc. obecnie. – Te trzy kwartały okazały się rekordowe. To powinien być dla naszej marki najlepszy rok na polskim rynku – uważa dyrektor PR Chevrolet Poland Wojciech Osoś. Jeszcze bardziej imponujący wzrost rejestracji – o 28,5 proc. – odnotowała Dacia (18. miejsce). Nie zmienia to jednak faktu, że dotkliwe spadki dotykają zwłaszcza samochody marek tańszych. W marki drogie i bardzo drogie bessa uderza słabiej: rejestracje nowych Mercedesów zmalały tylko o 2,3 proc., Audi o 5 proc., natomiast w przypadku BMW nawet wzrosły o 1,7 proc., a Volvo o 13,6 proc.
Słabo wyglądamy na tle innych krajów. Według danych międzynarodowego stowarzyszenia ACEA, w pierwszej połowie roku w całej UE większe niż w Polsce spadki sprzedaży zaliczyło tylko 6 krajów: Grecja, Hiszpania, Portugalia, Wlk. Brytania, Rumunia oraz Włochy. Rynkową bessę odzwierciedla także spadek udzielanych kredytów samochodowych. Według Open Finance, zmalał o 11 proc.
Według Samaru, tegoroczny wynik rejestracji może być słabszy od ubiegłorocznego nawet o 10 proc.