- Rocznie w kopalniach dochodzi średnio do 11 wypadków śmiertelnych, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z katastrofą górniczą w danym roku, czy nie - tłumaczył podczas IV Forum Polski Węgiel Krzysztof Matuszewski z Wyższego Urzędu Górniczego. dodał jednak, że liczba wypadków ogółem od 2010 r. spada. - Najgorszą sprawą są jednak katastrofy, bo to one dają ten najgorszy obraz górnictwa - przyznał Matuszewski. chodzi m.in. o takie zdarzenia, jak w 2006 r. w Halembie (zginęły 23 osoby) czy w 2009 r. w Wujku-Śląsku (śmierć poniosło 20 górników). Spółki węglowe zapewniają jednak, że robią wszystko, by podnieść poziom bezpieczeństwa pracy pod ziemią. Co jeszcze więc można poprawić?

Jest już dużo lepiej

W ocenie Jerzego Markowskiego, byłego wiceministra gospodarki, stan polskiego górniczego BHP stale się poprawia. - To, co w kopalniach w ciągu ostatnich lat uczyniono w zakresie modernizacji, to krok milowy. Wiele rodzajów wypadków udało się w ogóle wyeliminować m.in. dzięki nowoczesnym maszynom. Poza tym my naprawdę radzimy sobie z naturą, choć 80 proc. naszego węgla wydobywa się z pokładów metanowych - mówił Markowski. - Ja przez 14 lat byłem ratownikiem. górniczym. I zapewniam, że to, jak działa nasz system ratownictwa, i kopalniany, i okręgowy i centralny, to nasz towar eksportowy, bardzo pożądany za granicą - dodał.

Bezcenne bezpieczeństwo

Leszek Kloc, dyrektor pionu produkcji Kompanii Węglowej powiedział, że ta największa w branzy spółka wydała w ubiegłym roku 850 mln zł na inwestycje związane z BHP, czyli więcej niż rok wcześniej. - Na osobę to ok. 14,5 tys. zł, na tonę węgla 21,5 zł - wyliczył Kloc. I dodał, że ogółem w Kompanii w 2011 r. zdarzyło się o 20 proc. mniej wypadków niż rok wcześniej, a tendencja spadkowa od początku tego roku wciąż się utrzymuje.- Maszyny mają awarie, a ludzie wypadki, dlatego młodzi górnicy od początku muszą się uczyć dobrych praktyk - mówił Kloc podkreślając współpracę z jednostkami naukowymi i badawczymi. - W 2011 r. na inwestycje związane z bezpieczeństwem pracy wydaliśmy 250 mln zł. to m.in. poprawa poziomu technicznego urządzeń czy monitoring - mówił dr inż. Leon Kurczabiński, dyrektor ds. strategii sprzedaży Katowickiego Holdingu Węglowego dodając, że w KHW wskaźnik wypadkowości od katastrofy na Wujku-Śląsku stale spada.

Trudny „czynnik ludzki"

Zarządzający górnictwem od lat szukają jak najlepszych sposobów na wyeliminowanie zagrożeń, jednak to niełatwe. Zwłaszcza, gdy do 80 proc. wypadków przyczynia się człowiek. - Wymieniliśmy ostatnio 1200 osób z załogi, dlatego szkolenia ludzi to podstawa - mówił Lech Tor, wiceprezes Bogdanki. Jerzy Markowski przypomniał, że obecnie problemem górnictwa jest tzw. luka pokoleniowa - efekt likwidacji kształcenia branżowego kilkanaście lat temu, które teraz się odbudowuje. Krzysztof Matuszewski z WUG zgodził się, że nacisk na wykształcenie i wiedzę górniczą powinien być bardzo duży.

Maszyny w służbie BHP

- Wydajność i bezpieczeństwo to nasze priorytety - mówił Waldemar Łaski, prezes Famuru, producenta maszyn górniczych. - ważna jest eliminacja ludzi z rejonów najbardziej niebezpiecznych, co jednak nie znaczy, że nie będą oni potrzebni. Będą, ale np. na powierzchni. Nasz kompleks do niskich pokładów tak właśnie jest sterowany - dodał. Lech Tor przyznał, że podobnie jest w przypadku struga w Bogdance. Jerzy Markowski zauważył, że w latach 70. w ścianie wydobywczej 300 osób pracowało na 1000 ton węgla, a teraz 60 osób pracuje na 7 tys. ton w ciągu doby. - Oczywiście 100 proc. eliminacja ludzi na dole nie jest możliwa, ale my też idziemy w tym kierunku uruchamiając np. sterowanie z bezpiecznej odległości w kopalni Pniówek (JSW) - mówił Marek Mika, dyrektor ds. rozwoju rynków w Kopeksie. Paneliści odnieśli się też do rozwoju czystych technologii węglowych (m.in. CCS - wychwyt i magazynowanie CO2 czy zgazowanie węgla). Zgodzili się, że niektóre z nich wymagają jeszcze wielu badań, ale Polska powinna w nich uczestniczyć (badamy zgazowanie węgla).