W Polsce lipiec był najgorszy od półtora roku. Zarejestrowano 23 759 aut osobowych i dostawczych (-10,6 proc. r./r.), w tym 20 898 osobowych (-9,7 proc.) i 2861 furgonetek (-17 proc.). Od początku roku rynek aut osobowych wzrósł o 5,1 proc., do 170,09 tys., a furgonetek zmalał o 0,8 proc., do 22 699.
W Niemczech w ostatnim miesiącu nastąpił spadek rynku o 5 proc., do 247,86 tys., ale po siedmiu miesiącach nie było praktycznie zmiany w ujęciu rocznym (1,88 mln aut).
Szef organizacji importerów VDIK, Volker Lange, ocenia, że obecny poziom zamówień jest niższy niż przed rokiem. Specjaliści zwracają też uwagę na zjawisko autorejestracji – kupowania pojazdów przez ich producentów albo dilerów dla poprawienia statystyki.
Rejestracja nowych aut we Francji zmalała w lipcu o 7 proc., do 148,9 tys., a lipiec był dziewiątym kolejnym miesiącem spadku (od początku roku spadek wynosi 14 proc.).
We Włoszech lipiec zakończył się sprzedażą o 21,39 proc. gorszą niż rok wcześniej (108,8 tys.), bo drogie paliwa i kurcząca się gospodarka odstraszały od wizyt w salonach. Ten rok zapowiada się gorzej niż 2011 r., gdy rynek zmalał o 10,8 proc. (1,74 mln pojazdów). Z kolei Hiszpania dotkliwie odczuwająca skutki kryzysu zanotowała zmniejszenie się sprzedaży o 17 proc. (65,4 tys. szt). Był to najgorszy miesiąc w historii. Od 1 września tego roku wchodzi w życie wyższy VAT od pojazdów, więc tegoroczna sprzedaż nie przekroczy zapewne 700 tys., poziomu niewidzianego od połowy lat 80.