- Rada nie uczestniczy w zarządzaniu spółką, ale co jakiś czas spotyka się ze związkami - mówi „Rz" Józef Myrczek, szef rady nadzorczej JSW.
- Deklaruję gotowość do spotkania - powiedział nam Stanisław Kluza, członek rady nadzorczej JSW i były szef KNF. - Rada nie jest tu stroną, ale jest zainteresowana zrozumieniem sytuacji w spółce, dlatego w sposób niezobowiązujący może coś podpowiedzieć - tłumaczy.
- Liczymy, że rada wyciągnie wnioski z postępowania prezesa. Jeżeli nie, będziemy zmuszeni ponownie zastrajkować, bo nie możemy zgodzić się na łamanie prawa w naszej spółce - mówi Roman Brudziński, wiceszef „S" w JSW. Konflikt dotyczy płac i nowych umów o pracę. W pierwszej kwestii związkowcy domagali się 7 proc podwyżki, zeszli do 3,8 proc. i jednorazowej wypłaty 2,5 tys. zł. Zarząd proponuje 3 proc. i 1 tys. zł. Wczoraj propozycję podtrzymał.W drugim przypadku górnicy zarzucają zarządowi łamanie kodeksu pracy i Karty Górnika, gdzie zapisano branżowe przywileje.
- Chcemy wiązać płace z efektywnością. W tym roku premie motywacyjne zwiększyły fundusz płac o ponad 5 proc., czyli ok. 100 mln zł. Gdybym zgodził się na to, czego chcą związkowcy, koszty firmy w skali roku wzrosłyby o ponad 200 mln zł – tłumaczył w rozmowie z „Rz" Jarosław Zagórowski, prezes JSW.– Jeśli chodzi o nowe umowy o pracę, to przez pierwszy rok nie ma w nich dodatku stażowego oraz węgla deputatowego dla emerytów, bo skąd ja mam wiedzieć, czy za 30 lat firma będzie istniała? A poza tym żaden z górników zatrudnionych na nowych zasadach, a chodzi o ok. 700 osób w tym roku, nie zaskarżył sprawy do sądu – mówił nam Zagórowski. Mimo wszystko jednak zarząd proponuje tymczasowe zawieszenie tych umów do czasu wyjaśnienia sprawy.
Spółka podsumowała strajk
- Spośród 22768 zatrudnionych wzięło w nim udział 5465, czyli 24 proc. załogi. Kopalnie nie wydobyły 53 tys. ton węgla – poinformowała Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Koszty dla spółki to ok. 20 mln zł.