Mobilizacja w PGZ nastąpiła nieprzypadkowo. Konsorcjum powstało w poniedziałek, w przededniu posiedzenia rządowego komitetu offsetowego który rozpatruje wstępne wymagania kompensacyjne związane z gigantycznym programem obrony powietrznej średniego zasięgu.
Już wiadomo, że tarczę uzbroją zagraniczne koncerny, ale zdaniem przedstawicieli przemysłu warto się bić nawet o uzupełniające zamówienia związane z offsetem, bo to i tak szansa na biznes wart setki milionów zł i skok technologiczny w dziedzinie budowy broni precyzyjnej – czyli de facto inwestycja przyszłość zbrojeniówki na kolejne dekady.
MON z przemysłem
-Musimy przystąpić do największej inwestycji modernizacyjnej armii na jak najwcześniejszym etapie, kiedy rozdawane są role i można więcej ugrać –tłumaczy szef PGZ Wojciech Dąbrowski.
Tomasz Nita, wiceprezes ds. produkcji obronnej grupy przypomina, że przemysł nie zamierza się ograniczyć do roli serwisanta gotowych, importowanych rozwiązań, ale chciałby oferowaną broń, dostosowywać do potrzeb sił zbrojnych i rodzimych systemów obrony nieba - podkreśla Nita. -PGZ zadbała, by zawczasu, bez upiększeń, przedstawić wojskowym możliwości poszczególnych spółek konsolidowanej zbrojeniówki w dziedzinie produkcji sprzętu przeciwlotniczego. - Teraz liczymy, że oferta przemysłu, znajdzie odzwierciedlenie w rządowych strategiach negocjacji polonizacji oręża dla powietrznej tarczy – dodaje prezes Dąbrowski.
W konsorcjum „Wisła" są wszyscy kluczowi producenci wojskowego sprzętu w kraju: radarowe i optoelektroniczne spółki z Warszawy PIT-Radwar i Przemysłowe Centrum Optyki, amunicyjno- rakietowe skarżyskie Mesko, Zakłady Mechaniczne Tarnów, centrum artyleryjskie Huta Stalowa Wola, cała rodzina wojskowych zakładów ubrojenia, elektronicznych i łączności, producent ciężarówek i podwozi wojskowych Jelcz a także Centrum Techniki Morskiej z Gdyni.