Ruszyły procesy 21 menedżerów oskarżonych w głośnej sprawie o przyjmowanie łapówek. W tym tygodniu w Katowicach przed sądem mają stanąć ostatni oskarżeni, m.in. były prezes Lubelskiego Węgla Waldemar J. i eksprezes Bogdanki – Stanisław S. Procesy 17 innych oskarżonych w tym śledztwie już się rozpoczęły.
Do wręczania łapówek przyznał się szef spółki handlującej maszynami górniczymi Voestalpine z Austrii Andrzej J.
Wysokie „prowizje"
Dlaczego prokuratura podzieliła sprawę na sześć aktów oskarżenia? – Musieliśmy to zrobić ze względu na miejsca popełnienia przestępstwa. Łapówki wręczano w siedzibie spółek i firm m.in. w Jastrzębiu-Zdroju, Piekarach Śląskich czy Katowicach – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" prok. Tomasz Tadla z katowickiej prokuratury.
Według prokuratury J. wręczył w sumie 9 mln zł łapówek – tzw. prowizji – m.in. za zakup kombajnów, ich remont oraz zapłatę za usługi bez poślizgu. Jak wynika z aktów oskarżenia, wysokość łapówek szacowano od wartości kontraktu, który zawyżano o koszt łapówki – traciły na tym państwowe firmy. Wysokość „prowizji" sięgała nawet 10 proc. umowy. Proceder trwał od lat 90. do 2006 r. Rekordzista – Leszek J., były już prezes JSW – w ciągu pięciu lat miał przyjąć blisko 2,2 mln zł. Obok Stanisława S. (ponad 1 mln zł) to najwyższe kwoty łapówek w historii górnictwa, jakie dotychczas ujawnili śledczy.
Koronnym świadkiem prokuratury był Andrzej J., prezes Voestalpine, który poszedł na współpracę ze śledczymi. To on, jak wynika z akt, opowiedział, komu i ile dawał, by jego spółka mogła zarabiać. Niestety, rok temu popełnił samobójstwo (śledztwo mające wyjaśnić powody wciąż trwa), a jego wspólnik w procederze Wacław B. (dyrektor handlowy w Voestalpine) odmawia składania zeznań. Dowody to m.in. dokumenty księgowe z firmy J., jego notatki oraz zeznania świadków – głównie Ireneusza P., który wypłacał z banku gotówkę na łapówki. Oficjalnie były to pieniądze za tzw. usługi marketingowe dla Voestalpine.