Szefowie Thomasa Cooka jak pączki w maśle

Brytyjczyk Thomas Cook z Liverpoolu dostaje listy i maile z pogróżkami. Ich nadawcy wierzą, że to on właśnie zmarnował wakacje ich i ich rodzin. W sieci ukazały się zdjęcia jego samego i razem z narzeczoną.

Aktualizacja: 28.09.2019 18:40 Publikacja: 28.09.2019 17:42

Szefowie Thomasa Cooka jak pączki w maśle

Foto: AFP

Tymczasem szefami upadłego touroperatora, którzy na razie zdążyli tylko powiedzieć, że „jest im przykro", zainteresowała się brytyjska prokuratura. Wcześniej żyli mimo kłopotów ich firmy, jak pączki w maśle.

Prezesem Thomasa Cooka był Szwajcar Peter Frankhauser, który od 2014 roku zainkasował z firmy 8,4 mln funtów. Znany był z tego, że zawsze był opalony i lubił się fotografować w malowniczych sceneriach. W wynagrodzeniu, jakie mu wypłacano zawarte były bonusy od wyników finansowych, pogrążającego się w długach koncernu.

Jego poprzedniczka Harriet Green, która zarządzała firmą w latach 2012-2014 i chętnie pozowała do zdjęć z dużymi butelkami szampana, łącznie zarobiła 11 mln funtów i nie godziła się na jakiekolwiek ograniczenia w wydatkach na podróże i hotele, które zakwestionował nawet księgowy spółki, bo sięgały po 80 tys. funtów rocznie. Tylko za rok 2015 na jej konto przelano 6,3 mln funtów, mimo że w roku finansowym 2014/2015 pracowała jedynie 2 miesiące, ponieważ przekazywała już zarządzanie.

Najbardziej jednak budzi zdziwienie wynagrodzenie dla dyrektora naczelnego spółki Thomas Cook, menedżera o hiszpańskich korzeniach, Manny'ego Fontenla-Novoa,, który zainkasował łącznie 16,8 mln funtów w czasie, gdy biznes szedł coraz gorzej. Z kolei za nadzorowanie finansów touroperatora odpowiadał Brytyjczyk Michael Hailey, który w ciągu 4-letniej kadencji zarobił 8,3 mln funtów. Dobrze powodziło się również przewodniczącemu rady nadzorczej, Frankowi Meysmanowi, który w latach 2012-2018 dostał 2,2 mln funtów.

Ich łączne zarobki w czasach najtrudniejszych dla firmy sięgnęły 47 mln funtów i w Wielkiej Brytanii nazywane są "bonusami od przegranej". Te miliony szefowie Thomasa Cooka pobierali już w czasie, kiedy w firmie mocno zaostrzono warunki wypłacania bonusów.

Rząd w Londynie oszacował, że koszty sprowadzenia klientów upadłego biura sięgnął pół miliarda funtów i ta kwota dotyczy jedynie 160 tys. Brytyjczyków, podczas gdy na wakacjach, które zmieniły się w katastrofę przebywało w momencie ogłoszenia przez spółkę niewypłacalności w sumie 600 tys. klientów Thomasa Cooka (oprócz Brytyjczyków, głównie Niemców, Skandynawów, Holendrów i Belgów).

To wszystko w sytuacji, kiedy w wielu oddziałach firmy pracownicy od tygodni nie dostawali wynagrodzenia. A potem, już po ogłoszeniu niewypłacalności przez pracodawcę, nie opuścili klientów. Upadłe biuro zostawiło bez pracy 22 tys. ludzi. Z tego 9 tys. w Wielkiej Brytanii.

Tymczasem niczemu nie winny - oprócz tego, że jego imię i nazwisko jest identyczne jak założyciela turystycznej firmy z połowy XIX wieku - Thomas Cook, wyczajony na Facebooku, broni się mniej lub bardziej cierpliwie odpowiadając na wpisy. — Może na początku to było zabawne, ale kiedy wpisów, czasami bardzo wulgarnych, zrobiło się kilkaset, nie było mi już do śmiechu — mówi.

Tymczasem szefami upadłego touroperatora, którzy na razie zdążyli tylko powiedzieć, że „jest im przykro", zainteresowała się brytyjska prokuratura. Wcześniej żyli mimo kłopotów ich firmy, jak pączki w maśle.

Prezesem Thomasa Cooka był Szwajcar Peter Frankhauser, który od 2014 roku zainkasował z firmy 8,4 mln funtów. Znany był z tego, że zawsze był opalony i lubił się fotografować w malowniczych sceneriach. W wynagrodzeniu, jakie mu wypłacano zawarte były bonusy od wyników finansowych, pogrążającego się w długach koncernu.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban
Materiał partnera
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Kiedy rząd przedstawi strategię wobec AI i metawersum? Rosną naciski firm