Robert Mazurek

Robert Mazurek

Autor "Wywiadów Mazurka", publikowanych co tydzień Plusie Minusie, weekendowym wydaniu "Rzeczpospolitej"

Dziennikarz, felietonista

Robert Mazurek: Felieton pożegnalny

To był najgorszy sylwester mojego życia, i to nie dlatego, że nie piłem. Było całkiem znośnie i było nawet sushi, ale oddział onkologiczny w szpitalu dziecięcym to nie jest miejsce najlepszych imprez.

Wina Mazurka: Ostatni kieliszek

Na naszych oczach dokonuje się rewolucja i warto się jej przyjrzeć, a przede wszystkim skosztować jej owoców. O, to właściwe postanowienie noworoczne.

Robert Mazurek: Dyskretny urok dykty

Nic się nie przyjęło na dobre, ani zamordyzm, ani komuna, ani demokracja. Jedyne, bez czego żyć nie możemy, to sanacja. Dzień dobry, witaj grudniowa jutrzenko, witaj kolejny sanacyjny rządzie!

Wina Mazurka: Uciekinierzy z krainy piwa

Jest blisko, tanio, wina pyszne i w dodatku mówią po polsku. No, prawie po polsku, ale zrozumiale. Nic dziwnego, że Polacy pokochali Morawy.

Robert Mazurek: Hommage à Maksymiuk

Nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie tupet i wioski. Grigorij Potiomkin zmajstrował najsłynniejszy obwoźny cyrk świata. Cyrk dla jednego widza, carycy Katarzyny. Ja byłem widzem drugim.

Wina Mazurka: Winne święta

Czy trzeba co roku pisać to samo? Głupie pytanie. A czy Boże Narodzenie jest co roku? Jest i można napić się wina.

Robert Mazurek: Ad mortem defecatam

Będzie tłok i przeludnienie, to oczywiste. I ja rozumiem, że w wolnej Polsce Żakowski będzie siedział, ale na Boga, dlaczego ze mną?

Wina Mazurka. Wigilijne pomarańcze

Ma pan „czianti”? – spytała dziennikarza, który na imprezie korporacyjnej wcielał się w rolę sommeliera. – Mam wiele win włoskich, w tym „kianti” – usłyszała. – Byłam we Włoszech, znam „czianti”, poproszę – fuknęła. A państwo znają?

Robert Mazurek: Pierwszy Mulat w mieście

Cieszę się z każdej chwili, gdy przyłapię świat na niezmienności. Wszystko wokół się zmienia, a tu proszę, pan Marian strzyże na Mokotowie od 57 lat. I bardzo się cieszę, że znów nie wolno mówić „Ciemno jak w dupie u Murzyna”. Choć tym razem nikomu nie zawadza swojska „dupa”.

Wina Mazurka: Nie ma głupich pytań

Ale są pytania zaskakujące. Słyszałem ich dziesiątki przez te ponad 12 lat, a że to remanent, to niektóre przypomnę.