Z dosyć dużą regularnością na łamach „Rzeczpospolitej" pojawiają się informacje o kłopotach dużych sieci odzieżowych. Problemy mają nawet ikony tego sektora handlu, a ich przyczynę można określić bardzo krótko: e-commerce. Albo niegdysiejsi giganci wsiedli zbyt późno do tego pociągu, albo zrobili to nieporadnie, albo zadziałał jeszcze inny splot przyczyn, nie wyłączając regulacji prawnych, które zachęciły klientów do robienia tego typu zakupów w sieci. Najbardziej jednak fascynujące jest to, że ów splot przyczyn doprowadził do rozwoju gałęzi e-commerce, która przez lata rozwinąć się nie potrafiła, czyli handlu odzieżą. Swoją drogą ciekawe, jak wyglądać będą losy kolejnego niekoniecznie dynamicznie rozwijającego się obszaru e-handlu, czyli FMCG. Owszem, na pewno będzie to rozwój, ale jaką podąży ścieżką?