Rzeczpospolita: Czy często szukamy usprawiedliwień dla swojej nadwagi, np. w złych genach, złej przemianie materii, złych bakteriach jelitowych itp.?
Paulina Barros: Zdarza się. Ale o wiele częściej po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego, co robimy źle. Nie wiemy, skąd nasza nadwaga czy otyłość się biorą. Twierdzimy z pełnym przekonaniem, że „przecież bardzo mało jemy”. Ale z mojego doświadczenia, a także z badań wynika, że jest duży problem z niedoszacowaniem kalorii, które przyjmujemy. Na przykład liczymy tylko kalorie z głównych dań, a nie wliczamy w to napojów, które mogą być bardzo kaloryczne, pomijamy też wszelkiego rodzaju przekąski, a dość często sięgamy po jedzenie między posiłkami.
Czyli najlepszym sposobem na redukcję wagi jest ograniczanie jedzenia? Mówiąc kolokwialnie - dieta MŻ?
I tak, i nie. Przyjmując mniej kalorii fundujemy sobie deficyt energetyczny, z którym organizm radzi sobie, spalając tkankę tłuszczową. Czyli chudniemy. Z drugiej jednak strony wiele osób odżywia się po prostu bardzo niezdrowo, i to jest głównym problemem. Jeśli jemy gotowe kanapki z białego pieczywa, z majonezem, tłustą wędliną i listkiem sałaty, który udaje porcję warzyw, to nawet jedząc połowę tego, co zwykle, nadal będziemy jeść niezdrowo. Będziemy mieć niedobory pokarmowe. I ciągle będziemy głodni. Osoby otyłe dość często są niedożywione, w ich diecie brakuje białka, błonnika, witamin i składników mineralnych. Bez zmiany nawyków, bez zdrowej zbilansowanej diety naprawdę trudno jest trwale schudnąć.