Kubacki: Łza się w oku zakręciła, ale nie wyleciała

Dawid Kubacki o mistrzostwie świata na normalnej skoczni w Seefeld i dalszej części sezonu.

Aktualizacja: 03.03.2019 19:10 Publikacja: 03.03.2019 19:07

Kubacki: Łza się w oku zakręciła, ale nie wyleciała

Foto: AFP

Zwykle nie przesadza pan z okazywaniem emocji, ale po wywalczeniu złotego medalu cieszył się pan jak dziecko.

Nie da się przejść bez emocji obok takiego wydarzenia. Nie jestem jednak przesadnie wylewnym człowiekiem, więc łez nie było. To znaczy łezka się w oku zakręciła, ale nie wyleciała. Było natomiast dużo dumy i radości, przede wszystkim radości. Wielka radość była także wśród moich kolegów z kadry, w całym naszym zespole. Ja odebrałem złoty medal, ale pracowało na niego wiele osób. I warto o nich pamiętać, bo wkładają w swoją pracę dużo serca, dzięki czemu my jesteśmy w stanie wygrywać na skoczni.

Razem z Kamilem Stochem stworzyliście historię. Do tej pory w naszym narciarstwie nigdy nie było dwóch osób na tym samym podium.

Nie wiedziałem o tym. My już chyba tak mamy, że zdarza się nam robić historyczne wyniki. Możemy się z tego tylko cieszyć i wyciągnąć taki wniosek, że dobrze pracujemy.

Pana droga do złota nie była łatwa...

Jestem upartym człowiekiem. Wymyśliłem sobie, że będę skakał na nartach i cały czas staram się robić to najlepiej, jak potrafię. Nie zawsze wychodzi tak, jak bym chciał, ale ważne jest, żeby po każdym konkursie, udanym czy nieudanym, zebrać się w sobie i na treningach dawać z siebie sto procent. Roztrząsając gorsze wyniki, człowiek tylko się cofa, a chodzi o to, żeby z niepowodzeń wyciągać wnioski i dalej pracować na sukces.

Co działo się w pana głowie, gdy po piątkowym konkursie w Seefeld kładł się pan spać?

Byłem już spokojny, wyciszony. Po takim dniu człowiek jest trochę zmęczony i czeka już na to, żeby się położyć.

Jak ocenił pan awans z 27. miejsca na pierwsze?

Jeszcze nie mogę tego ogarnąć. Na pewno jest to coś niebywałego. Chyba nigdy wcześniej na mistrzostwach świata się nie zdarzyło. Cieszę się, że zrobiłem taki awans. Jednak jakim cudem mi się to udało, wciąż nie wiem.

Chciałby pan, żeby skok Kubackiego wspominano jak skok Fortuny z 1972 roku w Sapporo?

Nie wiem, naprawdę. Nie wybiegam daleko w przyszłość. Na razie co najwyżej do kolejnych startów w Pucharze Świata, bo sezon jeszcze się nie skończył.

Sprawi pan sobie jakiś prezent za ten złoty medal?

Pomyślę o tym dopiero po sezonie.

Notował w Seefeld Grzegorz Wojnarowski, WP Sportowe Fakty

Zwykle nie przesadza pan z okazywaniem emocji, ale po wywalczeniu złotego medalu cieszył się pan jak dziecko.

Nie da się przejść bez emocji obok takiego wydarzenia. Nie jestem jednak przesadnie wylewnym człowiekiem, więc łez nie było. To znaczy łezka się w oku zakręciła, ale nie wyleciała. Było natomiast dużo dumy i radości, przede wszystkim radości. Wielka radość była także wśród moich kolegów z kadry, w całym naszym zespole. Ja odebrałem złoty medal, ale pracowało na niego wiele osób. I warto o nich pamiętać, bo wkładają w swoją pracę dużo serca, dzięki czemu my jesteśmy w stanie wygrywać na skoczni.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe