Skąd ten seksizm? Z badań, proszę się nie obruszać. Lidlowi wyszło bowiem, że to kobiety kupują w Polsce wino i postanowił dla swoich klientek takie wino zamówić, i to hurtem, w trzech kolorach. I to gdzie zamówił – krakowska Srebrna Góra miałaby spore szanse w konkursie na najpiękniej położoną winnicę w Polsce. Leży na wzgórzu, u stóp klasztoru kamedułów, widoki stąd piękne, nie tylko na leżący po drugiej stronie Wisły tyniecki klasztor.

Coś, co na początku wydawało się nawet mojej osobie fanaberią, hipsterską zabawą – bo kto to widział, by w mieście tak wielką, jedną z największych w Polsce, winnicę zakładać – dziś jest już marką. Srebrną Górę kupić można w restauracjach i sklepach, co roku robią świeże wino na św. Marcina, a od czterech lat współpracują z Lidlem, robiąc specjalnie dla niego swe Polki.

To jak, panie Mazurek, warto je kupić czy nie? Warto, zwłaszcza jeśli nie znają państwo polskich win. To jest szyte na miarę, ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Czego się Polki (i Polacy) w winie obawiają? Kwasowości. Zdaniem rodaków nie dodaje ona winu świeżości, tylko po prostu je psuje. O ile dziennikarz może z tym polemizować i przekonywać, o tyle dyskont nie.

Efekt? Polka Biała 2018 tradycyjnie ma sporo cukru, choć wciąż to wino wytrawne, pełne tropikalnych owoców (mango, ananas, pomarańcza) i gumy balonowej. Bardzo przyjemne, pijalne, zdecydowanie najlepsze. Polka Różowa to znów archetyp takiego wina – leciutkie, w sam raz na babie lato, z malinowym i truskawkowym posmakiem. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie przekonywały mnie czerwone wina z tej marki i tym razem jest podobnie. Ślady owocu zamordowano szczapami drewnianymi, mamy więc waniliowo-słodkawą karykaturę. Tak, wiem, to się wielu panom (paniom pewnie też) podoba, ale cóż, ja lojalnie przestrzegam.