Jako najpewniejszego kandydata na stanowisko prezesa największego producenta węgla koksowego w Unii Europejskiej wymienia się obecnego wiceprezesa spółki ds. finansowych Roberta Ostrowskiego. Ostrowski jest zresztą – jak wynika z naszych informacji – skonfliktowany z resztą członków zarządu. Jako jedyny nie podpisał się pod pismem zarządu JSW do ministra Tchórzewskiego krytykującym audyt, jaki przeprowadzono ostatnio w spółce na zlecenie rady nadzorczej.
W kuluarach pada też nazwisko odwołanego niedawno z funkcji szefa JSW Koks Janusza Adamczyka, który ma silne poparcie wśród lokalnych polityków PiS, a także Antoniego Józwowicza, obecnego prezesa Enei Wytwarzanie, a wcześniej szefa Polimeksu-Mostostalu.
Uratować Ozona mogą górnicze związki zawodowe, które stanęły murem w jego obronie. Wystosowały list do posłanki PiS Ewy Malik z listą zastrzeżeń wobec działań wiceprezesa Ostrowskiego. Pismo zostało przekazane do wiadomości prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Związkowcy zaniepokoili się też audytem prowadzonym pod przewodnictwem Andrzeja Burskiego, dyrektora Departamentu Kontroli i Audytu w Ministerstwie Energii. W ich ocenie udostępnienie informacji jednemu akcjonariuszowi, jakim jest Skarb Państwa, może naruszać prawa pozostałych akcjonariuszy węglowej spółki i powoduje odwrócenie ról pomiędzy radą nadzorczą a głównym właścicielem JSW.
Wątpliwości ma także Komisja Nadzoru Finansowego. Jak ustaliliśmy, nadzorca zwrócił się do JSW o wyjaśnienie, na jakiej podstawie spółka przekazuje dokumenty Andrzejowi Burskiemu. Dodał przy tym, że przekazywanie informacji poufnych osobom nieuprawnionym jest karalne. Wcześniej o ekspertyzę prawną w tym zakresie postarały się spółki z udziałem Skarbu Państwa. Opinia sporządzona przez sześciu profesorów prawa okazała się miażdżąca dla resortu energii.
Do dymisji Ozona miało dojść we wrześniu, ale rada odwołała obrady.