Rz: Uczestniczył pan w forum w Davos po dłuższej przerwie. Co się najbardziej zmieniło?
Paweł Borys: Wygląda na to, że globaliści, z którymi było kojarzone Davos, stali się teraz alterglobalistami. Uczestnicy forum zrozumieli, iż dotychczasowy model wzrostu gospodarczego, napędzany globalizacją, postępem technicznym i modelem określanym wcześniej przez konsensus waszyngtoński, musi się zmienić. Okazało się, że ten model tworzy niewielu wygranych, a zbyt wielu przegranych. Mottem tegorocznego spotkania był odpowiedzialny rozwój i odpowiedzialne przywództwo – otwarte też na identyfikację pewnych negatywnych konsekwencji związanych z procesami globalizacji i tradycyjną gospodarką kapitalistyczną. Bez tych zmian forum byłoby oderwane od tego, co się dzieje na świecie, biorąc pod uwagę choćby dynamikę polityczną w minionym roku, w tym Brexit czy wynik wyborów w USA. To mocne sygnały, że społeczeństwo pokazało co najmniej żółtą kartkę establishmentowi i dotychczasowemu modelowi rozwoju. Konieczne jest poszukiwanie nowej recepty na wzrost, który będzie adresował obecne wyzwania.
Co pan uważa za największy atut forum?
Dla mnie dużą zaletą Davos są raporty Światowego Forum Ekonomicznego dotyczące rozwoju i globalnych ryzyk, o których dużo dyskutowano w tym roku. Ciekawie pokazane są tam główne wyzwania światowej gospodarki, w tym zmiany klimatyczne, powiązane m.in. z niedoborem wody, o którym w Polsce się nie mówi, choć też jesteśmy nim zagrożeni. Sporo jest też o wyzwaniach związanych ze starzejącym się społeczeństwem oraz o czwartej rewolucji przemysłowej, w tym intensywnych zmianach technologicznych powiązanych z cyfryzacją i automatyzacją, biotechnologią – co szczególnie mnie interesuje w kontekście PFR.
Czy szef PFR przywiózł z Davos nowe projekty, pomysły?