– Między właścicielem firmy rodzinnej a jej pracownikami istnieje zdecydowanie silniejsza więź osobista i psychologiczna, niż ma to miejsce w przedsiębiorstwach innego typu – twierdzi Adrianna Lewandowska, prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego (IBR), który w przeprowadzonym latem br. badaniu sprawdzał, czym różni się praca w firmach rodzinnych i nierodzinnych oraz dlaczego warto pracować w tych pierwszych.
Może być to ważne dla milionów pracowników, gdyż –jak szacuje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości – w naszym kraju działa około miliona firm rodzinnych, które stanowią ok. 60 proc. małych i średnich przedsiębiorstw. Według PARP to właśnie sektor MŚP zatrudnia prawie 70 proc. pracowników – co z kolei oznacza, że spora część Polaków pracowała, pracuje albo będzie pracować w familijnym biznesie.
Badanie, które objęło setkę pracowników, dowodzi, że aż 83 proc. z nich ceni przede wszystkim bardziej płaską strukturę organizacyjną rodzinnych firm, która zapewnia większą dostępność pracownika do osób decyzyjnych. Brak rozbudowanej hierarchii bardzo przyspiesza proces podejmowania decyzji – na ten atut zwraca uwagę dwie trzecie uczestników badania. Doceniają go często specjaliści i menedżerowie przychodzący do rodzinnych biznesów z korporacji, gdzie decyzje dotyczące nowej inwestycji, jak i zatrudnienia nowego pracownika wymagają niekiedy wielomiesięcznego procesu akceptacji. Ale ceniona przez wielu pracowników bliższa relacja z właścicielami nie każdemu odpowiada – nie bez powodu część menedżerów, którzy po latach kariery w korporacji przeszli do pracy w rodzinnym biznesie, długo tam nie wytrzymuje. Jak przyznaje szefowa IBR, niekiedy właściciele chcą być informowani o wszystkim, co się dzieje w firmie i brać udział w podejmowaniu każdej, nawet błahej decyzji.
Zdaniem Andrzeja Bernatka, partnera w dziale doradztwa podatkowego w KPMG w Polsce, słabością firm rodzinnych w naszym kraju jest często zbyt „wodzowski" sposób prowadzenia biznesu przez założyciela przywiązanego do swoich koncepcji zarządzania.