Do tragedii doszło w grudniu 2015 r. w Opolu. Ciało Kamila Majstrowicza znaleźli przechodnie, którzy zawiadomili policję. Niedługo potem okazało się, że na terenie pobliskich zakładów drobiarskich stoi tir, który ma ludzką tkankę na kołach.

Śledczy stwierdzili, że kierowca ciężarówki, jadąc do zakładów, „był zmuszony ostro skręcić pod kątem 130 stopni", ale nie zastanowiło ich, dlaczego przejechał po chodniku. Mężczyznę przesłuchano dopiero po pięciu miesiącach od zdarzenia. Prokuratura stwierdziła, że jest niewinny, i umorzyła sprawę, bo – jak uzasadniła – Majstrowicz mógł nie żyć, zanim przejechał po nim tir. – Biegły patolog napisał, że mąż zginął w wyniku działania tępego narzędzia o bardzo dużej sile i był to samochód ciężarowy – mówi żona ofiary.

Śledczy uznali jednak, że mężczyznę mogło zabić inne auto, a tir mógł przejechać już po nieżyjącym.

W programie zostanie zaprezentowany eksperyment. Reporterka przejedzie tirem tę samą trasę, którą pokonał feralnego dnia kierowca ciężarówki. Zdaniem autorów programu eksperyment udowodni, że do zakładów można było wjechać bez łamania przepisów, a leżącego na chodniku mężczyznę można było ominąć.