Według policji skala fałszerstw wzrasta. W ewidencji ludności widnieją osoby, które posługują się nawet pięcioma różnymi dokumentami potwierdzającymi tożsamość. Efektem tego jest wzrost liczby oszustw skierowanych na wykorzystywanie systemu ubezpieczeń społecznych i pobieranie zasiłków, do których osoby nie mają prawa. Podkreślę: zasiłków, które mogą finansować terror, a także inną przestępczą działalność.
Podrobione dokumenty są używane także przy kupnie różnych towarów, np. samochodu czy przy zaciąganiu pożyczek. W ubiegłym roku dopuszczono się aż 35 tys. malwersacji kredytowych. Problemem są też fałszywe prawa jazdy używane w tym kraju w funkcji dowodów osobistych. Gdy ktoś wymienia prawo jazdy z powodu upływu terminu ważności, nikt nie sprawdza, czy osoba, która je odbiera, jest tą, za którą się podaje. W systemie wydawania dowodów tożsamości są luki, bo w Szwecji zajmuje się tym 14 różnych instancji, urząd skarbowy, banki i firmy. Dlatego rząd chce zaostrzyć reguły dotyczące dokumentów tożsamości i ograniczyć liczbę instytucji mających prawo do ich wydawania do jednej. Zapowiedział też umieszczanie w dowodach danych biometrycznych i informacji o kształcie twarzy. Dokument ma też zawierać czip i PIN kod, tak jak w przypadku kart bankowych, co ma go uchronić od zakusów podrabiania.
Dziś wytwarzanie fałszywek jest nie tylko bardzo rozwinięte, ale i szeroko dostępne. Jan Olsson z narodowego centrum oszustw mówi, że gdy się patrzy na najlepsze egzemplarze podróbek, bardzo trudno odróżnić autentyczny dokument od imitacji.
Na czarnym rynku można kupić podróbki dokumentów tożsamości za kwotę od 2 tys. do 5 tys. koron szwedzkich. Szacuje się, że wielu przestępców znalazło w tym lukratywny biznes.
W tym roku policja szwedzka, przy okazji szukania broni, natrafiła w Uppsali na warsztat, który zajmował się produkcją falsyfikatów. Wcześniej zaś funkcjonariusze rozbili fabryczkę w Sztokholmie, w której podrabiano prawa jazdy, dowody tożsamości i paszporty. Dużo dzieje się również w internecie. Dziennikarz telewizji szwedzkiej przeprowadził eksperyment. Chciał nawiązać kontakt w sieci ze sprzedawcą fałszywych dowodów tożsamości. Zajęło mu to zaledwie godzinę. Udało się mu to dzięki przestrzeni zwanej Darknet, zawierającej zbiór stron internetowych, do których nie ma dostępu poprzez klasyczne przeglądarki. Na Darknet znajduje się całe multum miejsc gwarantujących anonimowość zarówno sprzedawcy, jak i kupującego. Handluje się tu narkotykami, lekami na receptę, bronią, a nawet morderstwami. Podejrzewa się, że właśnie na Darknet sprawcy zamachu terrorystycznego w Paryżu zaopatrzyli się w broń. Tu można też kupić falsyfikaty szwedzkich dokumentów tożsamości. Anonimowy sprzedawca na Darknet zaproponował dziennikarzowi kupno szwedzkiego paszportu i prawa jazdy za 650 euro (dane z grudnia 2015 r.). Potrzebował od niego jedynie danych i fotografii. Za dodatkowe 1000 koron dziennikarz mógł zamówić także podrobione stemple w paszporcie. Zaoferowano mu przesłanie przesyłki pocztą, w ciągu tygodnia, na podany przez niego adres.