Reklama

Trzecia debata Clinton-Trump: Spokojne i bardziej rzeczowe starcie

Ostatnia debata prezydencka, która odbyła się w środę wieczorem w Las Vegas, była zdecydowanie spokojniejsza i bardziej skupiona na polityce niż druga – zaliczana do najbardziej zaciętych w historii debat prezydenckich. Nie brakło w niej jednak ostrych ataków. Moment najbardziej komentowany to, ten w którym Donald Trump nie powiedział, czy zaakceptuje wyniki wyborów.

Aktualizacja: 20.10.2016 10:30 Publikacja: 20.10.2016 00:07

Foto: AFP

Republikański kandydat powiedział, że 8 listopada się zastanowi, czy zaakceptuje wyniki wyborów, jeśli je przegra, a na razie utrzyma wszystkich w niepewności. Nie zmienił zdania, nawet gdy prowadzący debatę Chris Wallace z Fox News przypomniał, że "pokojowy transfer władzy" jest dumą demokracji amerykańskiej i wieloletnią tradycją. Trump, który przed debatą plasował się w sondażach o około 10 punktów procentowych za Hillary Clinton, stwierdził wtedy, że media w USA są nieuczciwe i "zatruwają umysły wyborców", oraz, że "tegoroczne wybory są fałszowane". Nawiązał w ten sposób do oskarżeń zawartych w nagraniach upublicznionych przez prawicowych dziennikarzy, które na kilka dni przed debatą pojawiły się w internecie, i które zarzucają sztabowi wyborczemu demokratycznej kandydatki m.in. to, że zatrudnia ludzi do wszczynania bójek i protestów podczas wieców wyborczych Donalda Trumpa.

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Polityka
Nigel Farage podbiera kolejnego polityka Partii Konserwatywnej. To była wiceminister
Polityka
Przemysław Wipler: Słowa Donalda Trumpa nie były słuszne. Wiemy, czemu rosyjskie drony pojawiły się w Polsce
Polityka
Rosjanie kochają reżim Putina. Apatycznie
Polityka
Nigel Farage zyskał posła. „Partia Konserwatywna jest skończona”
Polityka
AfD rośnie w siłę również na zachodzie Niemiec. „Nie można spać spokojnie”
Reklama
Reklama