Nikt nie lubi gości, którzy psują zabawę. Jest wspaniale, wszyscy się doceniamy, wręczamy sobie statuetki, czasem dorzucamy do tego parę groszy, bawimy się świetnie. I po co to psuć? Na co kpić i sens podważać?
Zresztą czasem to wszystko ów sens ma, ot, nagrody literackie czy filmowe mają walor promocyjny. Nakleisz nalepkę na książkę, że Nike czy Booker, i te kilka egzemplarzy więcej uda się opchnąć. Autor zarobi, wydawca, księgarz, a i czytelnik zadowolony, że z czymś ważnym obcuje i nawet jeśli za cholerę nie rozumie, to jakoś lżej na duszy. Ba, sam kierowałem się drugą z wymienionych nagród, wybierając książki nieznanych sobie autorów.
Jako osobnik wyjątkowo staroświecki nabywam czasem filmy na dvd. Stojąc w sklepie, wykonuję więc telefon do przyjaciela – Wiesiu Chełminiak mój gust zna, wie, co mogę obejrzeć, a czego do ręki brać nie powinienem. Łukasz Adamski ma tę zaletę, że widział wszystkie filmy, i tę wadę, że nie zawsze się z nim zgadzam („Vice" to był jednak straszny gniot), więc gdyby tak ci dwaj przyznawali nagrody, to bardzo uprościłoby mnie życie i nie musiałbym wydzwaniać.
Tydzień temu stałem przed regałem z książkami o PRL-u. Gdyby nie Jerzy Eisler, kupiłbym biografię, którą nazwał nieporozumieniem – a człowiek to nadzwyczaj delikatny – a nie nabył dzieła innego. I znów, ta rekomendacja to moja prywatna historyczna książka roku, nie muszę szukać innych, ale w przypadku nagród dla pisarzy nie protestuję. Ludzie czytają coraz mniej, jeśli więc sięgną po coś wiedzeni choćby czyjąś pochwałą, to niech będzie.
Rozumiem i kibicuję konkursom. Mój serdeczny przyjaciel, malarz, napocił się zdrowo, narobił i wysłał swoje obrazy na „Bielską Jesień". Wygrał, a to okrutna rywalizacja, bo wielu utalentowanych odpadało. Czy komuś mówi coś nazwisko Sebastian Krok? Pewnie nie, ale nawet jeśli jego prace nie sprzedają się teraz lepiej, to przynajmniej on ma satysfakcję. Sam dni odliczam do kolejnego Konkursu Chopinowskiego i za rok będę w kompletnym amoku. To nie tylko wielka szansa dla pianistów, ale i gratka dla melomanów.