Reklama

Jan Maciejewski: Atrapa Notre Dame

Ogień płonął kilka godzin, jego zdjęcia spowszedniały po kilku dniach. Niewiele czasu na sformułowanie przepowiedni, jeszcze mniej na odczytanie symboli. Trzeba było mówić szybko, łykać spółgłoski i mylić szyk zdań. Trudno było zrozumieć, co z osobna mieli na myśli, ale każdy, nawet najbardziej poplątany, jazgot ma jakąś melodię.

Aktualizacja: 19.05.2019 15:21 Publikacja: 17.05.2019 17:00

Jan Maciejewski: Atrapa Notre Dame

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Tak jak rój pszczół ma swój zbiorowy, rodzący się dopiero w tłumie, rozum kierujący jego lotem, tak chóry oburzonych i poruszonych, choćby zbiegli się z różnych miejsc i chcieli wykrzyczeć zupełnie co innego, podporządkowuje się w końcu nieistniejącemu dyrygentowi. Tym razem w jego partyturze było zapisane tylko jedno słowo: koniec. Cywilizacji, Kościoła, Francji, Europy – tu melodia znowu się rozmywa.

Ale to nie pożar katedry Notre Dame był prawdziwym symbolem, dowodem na cokolwiek. Będzie nim dopiero jej odbudowa. Bo nawet jeżeli do niej dojdzie, to, co powstanie, będzie tylko atrapą. Hołdem złożonym przyzwyczajeniu i sentymentowi, zaklejeniem niepokojącej dziury w krajobrazie. Nie sam pożar, tylko sprzątanie po nim, będzie prawdziwym symbolem końca. Końca wielkiego milczenia, z którego wyrosły ta i setki innych katedr.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Jan Maciejewski: Kultura eksterminacji i jej kustosze
Plus Minus
Jan Maciejewski: Zaczarowana amnestia
Plus Minus
Agnieszka Markiewicz: Dobitny dowód na niebezpieczeństwo antysemityzmu
Plus Minus
Świat nie pęka w szwach. Nadchodzi era depopulacji
Plus Minus
Pierwszy test jedności narodu
Reklama
Reklama