Michał Szułdrzyński: Zaklęcia i wiara w cud nie zastąpią higieny

Dlaczego Bóg zezwala na zło? Czy to on zesłał zarazę na świat? Dlaczego pojawiła się pandemia koronawirusa? Czy to, co nas dzisiaj spotyka, ma jakiś cel? Nie tylko dzieci stawiają w ostatnich dniach takie pytania rodzicom, korzystając z tego, że spędzają z nimi więcej czasu. Pojawiają się też one w głowach wielu dorosłych.

Aktualizacja: 12.04.2020 16:06 Publikacja: 10.04.2020 00:01

Michał Szułdrzyński: Zaklęcia i wiara w cud nie zastąpią higieny

Foto: AFP

I wielka szkoda, że z Kościoła tak rzadko płynie w tej sprawie jednoznaczna odpowiedź. Szkoda, że Episkopat nie wydał w tej materii osobnego dokumentu, który przypomniałby, co to znaczy być chrześcijaninem. Szkoda, że ci, którzy na co dzień przestrzegają przed tęczową zarazą i przed dżender, dziś nie potrafią wyłożyć katolikom podstawowych prawd wiary. Mieliby szansę przypomnieć, że chrześcijanin ufa Bogu, ale jest też istotą rozumną, szukającą sensu, starającą się zrozumieć, jakie zadania Opatrzność stawia przed każdym z nas, przed naszą wspólnotą lokalną, narodową, europejską, ale też przed ludzkością jako taką.

Sporo kaznodziejów poruszało ten temat w swoich wystąpieniach, kazaniach, rekolekcjach czy wielkopostnych rozważaniach online. Ale ten głos nie wybrzmiał, szczególnie w czasie, gdy takie pytania stają się jednym z największych wyzwań.

Szkoda, bo tam gdzie autorytet Kościoła nie daje jednoznacznej odpowiedzi, ludzie zaczynają błądzić. I poprzestają na zbyt prostych wnioskach. Na przykład patrząc na sprawę czysto magicznie. Bo skoro epidemia się pojawiła, należy wykonać kilka rytualnych gestów i wszystko się cofnie. Trzeba pokropić dom wodą święconą, a zaraz odejdzie. Trzeba przyjąć komunię do ust, bo na mocy Boga zabija zarazki. Jeśli wiedza naukowa mówi, że na rękach przenosimy zarazki, to nie wystawiajmy Pana Boga na próbę i nie żądajmy od niego cudu. Skrapianie domów, ulic miast, a w okresie wielkanocnym także pokarmów (z czego będziemy musieli w tym roku zrezygnować) to gesty mające głęboki sens i tradycję. Ale to nie zaklęcia, które zastąpią środki higieny w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

Inni patrzą na epidemię jako na karę za grzechy. Kłopot w tym, że takie podejście nie do końca jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Tym, co stanowiło novum w chrześcijaństwie, było odejście od traktowania życiowej pomyślności jako nagrody za dobre życie, a cierpień i niepowodzeń jako kary za grzechy. A tak było w tradycji judaizmu – w Starym Testamencie czytamy, że liczba synów i córek jest miarą Bożej łaski. W kazaniu na górze Chrystus odwrócił tę logikę – to cierpiący i łaknący są błogosławieni, a nie bogaci i szczęśliwi. Tamto myślenie wróciło z protestantyzmem, ale niewiele ma wspólnego z katolicyzmem. Dlaczego zresztą Bóg miałby zsyłać zarazę na winnych i niewinnych? Skoro, jak twierdzą niektórzy, ma to być kara za grzechy aborcji czy sodomii, to dlaczego umierają sprawiedliwi i niesprawiedliwi, wierzący i niewierzący, świeccy i księża?

Jeszcze inni doszukują się źródeł pandemii w tajnych spiskach, ciemnych machinacjach, niejawnych siłach. Jeśli ktoś wierzy w spiski, jego sprawa, ale niech się w nich nie podpiera Panem Bogiem.

Pytanie o źródło zła to jedno z najstarszych zagadnień nie tylko religii, ale i filozofii. Teodycea, próba pogodzenia wiary w istnienie dobrego Boga z doświadczeniem zła, jest tak stara jak nasza kultura. Bo dotyczy wątpliwości, które pojawiają się u każdej myślącej i wrażliwej istoty. W odpowiedzi na to pytanie ukazuje się cała głębia chrześcijańskiej antropologii, stworzenia racjonalnej istoty obdarzonej wolnością, do której Bóg przemawia, która istnieje w pewnym czasie i w pewnej przestrzeni. I która zastanawia się, co przez wydarzenia tego świata Stwórca chce nam powiedzieć. Może to najważniejsze zadanie, jakie stoi przed nami tej Wielkanocy? 

I wielka szkoda, że z Kościoła tak rzadko płynie w tej sprawie jednoznaczna odpowiedź. Szkoda, że Episkopat nie wydał w tej materii osobnego dokumentu, który przypomniałby, co to znaczy być chrześcijaninem. Szkoda, że ci, którzy na co dzień przestrzegają przed tęczową zarazą i przed dżender, dziś nie potrafią wyłożyć katolikom podstawowych prawd wiary. Mieliby szansę przypomnieć, że chrześcijanin ufa Bogu, ale jest też istotą rozumną, szukającą sensu, starającą się zrozumieć, jakie zadania Opatrzność stawia przed każdym z nas, przed naszą wspólnotą lokalną, narodową, europejską, ale też przed ludzkością jako taką.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów