Biorąc pod uwagę bardzo dobre rezultaty lotniska warszawskiego w tym roku, jego rozbudowa i modernizacja, o której mówił prezes Mariusz Szpikowski, wydaje się więcej niż uzasadniona. Prezes przedstawia też wizję rozwoju tego lotniska w okresie około dziesięciu lat. I tutaj, moim zdaniem, zaczynają się pojawiać wątpliwości.
Otóż wielu specjalistów z branży uważa, że przyszłość Lotniska Chopina to duoport Okęcie–Modlin, a nie np. Okęcie–Radom, o czym w kontekście jego kłopotów (aktualnie żaden przewoźnik tam nie lata) się wspomina. Radom, podobnie jak Modlin, wymaga też poważnych inwestycji, a na dodatek jest fatalnie skomunikowany z Warszawą, zarówno drogowo, jak i kolejowo.
Modlin ma tę zaletę, że jest nie tylko centralnie położony, ale i znajduje się w stosunkowo niewielkiej odległości od stolicy. Jest też nieźle skomunikowany, przede wszystkim dzięki drodze ekspresowej S7.
Piętą achillesową tego lotniska jest brak połączenia kolejowego door to door Okęcie–Warszawa Centralna–Modlin. Mają takie połączenia np. lotniska w Londynie czy Frankfurcie. Nieudolność PKP jest tu bardzo widoczna, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę znaczne środki z UE, jakie kolej może wykorzystać.
Rozbudowa i modernizacja Modlina wymagają znacznych inwestycji, ocenianych nawet na pół miliarda złotych, i tu bez zewnętrznego finansowania niewiele da się zrobić. Niestety, trzej udziałowcy (samorząd Mazowsza, Agencja Mienia Wojskowego i PPL) spierają się o wielkość, a nawet potrzebę niezbędnych inwestycji. Z oglądu zewnętrznego wydaje się, że to PPL blokuje je, mimo że logiczne byłoby przerzucenie tanich połączeń i czarterowych z Okęcia do Modlina, co pozwoliłoby na zwiększenie przewozów przez linie regularne na Lotnisku Chopina.