Reklama

Węglarczyk: Zamiast mini-Schengen więcej Europy

Politycy strefy euro rozważają budowę mini-Schengen, składającego się z krajów Beneluksu, Niemiec, Austrii i być może Szwecji. Ten pomysł powinien budzić wielkie oburzenie od Lizbony przez Ateny po Rygę.

Aktualizacja: 26.11.2015 19:37 Publikacja: 26.11.2015 19:18

Węglarczyk: Zamiast mini-Schengen więcej Europy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Na szczęście od razu dodam, że pomysł zakłada, iż w tej nowej grupie nie znajdą się ani Francja, ani Włochy (o Polsce nie mówiąc), co powoduje, że całą koncepcję można od razu wrzucić do kosza. Bez zgody Paryża mini-Schengen nie będzie.

Dużo słyszeliśmy w ostatnich tygodniach nagan ze strony polityków starej Europy za rzekomy brak solidarności Polski z resztą Unii Europejskiej. Byliśmy besztani i uczeni, jak wygląda nowoczesna europejskość. Teraz się okazuje, że owa solidarność polega na tym, by odgradzać się od tych, którzy się z nami nie zgadzają.

W publikowanym dziś na łamach „Rzeczpospolitej" wywiadzie minister finansów Holandii Jeoren Dijsselbloem otwarcie tłumaczy, że mini-Schengen służyłoby interesom krajów, które w jego skład wejdą.

Polityk, który za miesiąc będzie przewodniczyć wszystkim ministrom finansów UE (Holandia przejmuje w styczniu przewodnictwo Unii), wyrzuca poza mini-Schengen kraje z różnych powodów – Włochy, bo nie potrafią chronić swej granicy, choć przyjmują uchodźców, Polskę, bo nie przyjmuje uchodźców, choć potrafi chronić swe granice, oraz np. Portugalię, bo... nie wiem dlaczego... może jest po prostu za daleko od Holandii. Mini-Schengen jest prawdziwie diabelskim pomysłem, zakłada bowiem, że Polska, Włochy, Francja i inne kraje UE staną się pierwszą linią obrony członków tej grupy. Własne granice będą drugą, a więc z założenia już mniej atakowaną linią chroniącą mini-Schengen przed nielegalnymi imigrantami. Z punktu widzenia ministra Dijsselbloema Polska staje się takim zaminowanym pasem ziemi niczyjej na 30 metrów przed murem berlińskim.

Zamiast budować te zimnowojenne konstrukcje, UE powinna pomyśleć o realnej obronie swych zewnętrznych granic. Piszę ten komentarz, patrząc przez okno na hipernowoczesną siedzibę Frontexu, służby granicznej Unii. Służby, która zajmuje się nie ochroną granic, lecz jedynie zbieraniem informacji. Służby, której nie ma, choć ma piękną siedzibę.

Reklama
Reklama

Zamiast mini-Schengen UE potrzebuje prawdziwej służby granicznej, podobnie jak prawdziwej dyplomacji. Europa, by być bardziej bezpieczna, potrzebuje mniej eleganckich biur, a więcej Europy.

Publicystyka
Dani Dayan: Naszym celem jest zawsze ochrona prawdy
Publicystyka
Jarosław Kuisz: Dwa Zachody – zupełnie różne światy, które coraz więcej różni
Publicystyka
Jan Zielonka: Kto przekona europejskich wyborców i polityków, by poszli po rozum do głowy?
Publicystyka
Prof. Piątkowski: Gospodarcza droga do przyszłości
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Jak Donald Trump obnaża słabość Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama