Tak przynajmniej obiecuje firma Galvani Bioelectronics, która w ciągu siedmiu lat zamierza zaoferować gotowe do użycia rozwiązania medyczne. Zamiast łykać pigułki czy poddać się operacji, wystarczy wszczepić niewielkie elektrody, które zajmą się uregulowaniem pracy naszego organizmu.
Mrzonki? W ten pomysł najwyraźniej wierzą jednak giganci świata farmaceutyków oraz nowych technologii. Za Galvani Bioelectronics stoją bowiem GlaxoSmithKline oraz Verily Life Sciences. Ta druga to część Alphabet – konglomeratu znanego wcześniej jako Google.
Obie firmy wyłożyły na Galvani ponad 700 mln dolarów. W nowej spółce większościowe udziały ma GSK – 55 proc. Verily kontroluje resztę. GSK ma dostarczyć wiedzę z rynku medycznego i farmaceutycznego. Verily odpowiada za kwestie techniczne.
Nogi żaby
Galvani będzie miało dwa ośrodki badawcze. Jeden – razem z główną siedzibą firmy – ma się znaleźć w Wielkiej Brytanii (co bez wątpienia ma swoje znaczenie w dyskusji o tym, czy Brexit spowoduje wycofanie inwestycji, czy raczej je przyciągnie). Drugie laboratorium ma być w San Francisco. Na początku Galvani ma zatrudniać około 30 naukowców.
Nazwa firmy nawiązuje wprost do słynnego włoskiego lekarza, fizyka i fizjologa. Luigi Galvani w 1780 roku odkrył, że przykładając elektrody do mięśni martwej żaby, jest w stanie poruszać jej nogami. Jako pierwszy zaobserwował i opisał zjawisko bioelektryczności. Jego eksperymenty zainspirowały zresztą Mary Shelley do stworzenia „Frankensteina".