Oficjalnie nikt nie mówi o odkryciu – fizycy przyznają, że mają jeszcze za mało danych. Jednak detektory Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) w CERN pod Genewą zarejestrowały sygnały mogące świadczyć o odkryciu nowej cząstki uzupełniającej podstawową teorię, tzw. model standardowy, lub też kładącej podwaliny pod zupełnie nową.
LHC rozbija protony z energią 13 teraelektronowoltów (TeV). Gdy zderzają się ze sobą, ich energia zostaje przekształcona w masę – mogą powstać znane już cząstki, ale również takie, których fizycy jeszcze nie widzieli. Skok („rozbłysk") w pewnym zakresie energii może świadczyć o uzyskaniu właśnie takiej cząstki.
I to właśnie zarejestrowały detektory CMS i ATLAS. Odebrały podwójny błysk fotonów przy energii 750 gigaelektronowoltów (GeV).
– Najważniejszym powodem, dla którego tak się ekscytujemy, jest to, że rozbłysk zarejestrowano w dwóch detektorach mniej więcej w tym samym miejscu – mówi prof. Stefan Soldner-Rembold z Uniwersytetu w Manchesterze. – Ale potrzebujemy więcej danych. Musimy się upewnić, że sygnał nie zniknie ani że nie jest to przypadek. Musimy być ostrożni.
Podstawowym problemem dla fizyków jest oddzielenie powtarzalnych rezultatów świadczących o odkryciu czegoś istotnego od przypadkowych sygnałów. Ta pewność jest określana jako 5 sigma. Przy takiej powtarzalności obserwacji można oszacować, że prawdopodobieństwo, iż jest to przypadek, wynosi 1 do 3,5 mln. To tak jak wyrzucić orzełka 22 razy z rzędu.