Około godziny 13.20 w terminalu lotniska, w strefie zastrzeżonej lotniska, pasażer uruchomił alarm przeciwpożarowy, wybijając szybkę zabezpieczającą przycisk. Zgodnie z procedurami natychmiast rozległy się komunikaty głosowe informujące o ewakuacji lotniska. Opadły kurtyny przeciwpożarowe w miejscach strategicznych lotniska, ruszyła procedura powiadomienia służb miejskich, wstrzymano odprawy, a na samym lotnisku ponad tysiąc pasażerów stanęło w obliczu bezzwłocznej ewakuacji.

Natychmiast zareagowała Straż Ochrony Lotniska (SOL), której obowiązkiem jest sprawdzanie powodów alarmu i ocena, czy należy wyprowadzić pasażerów z terminala. Wśród osób oczekujących na wylot, pasażerów przylatujących na Ławicę i oczekujących na nie rodzin, było dużo dzieci i osób starszych, co spowodowało, że ewakuacja mogła być obciążona ryzykiem.

Szybko jednak okazało się, że alarm uruchomił nieodpowiedzialny pasażera. Mimo to operacja przywracania normalnego funkcjonowania portu trwała godzinę. Loty były opóźnione, co w okresie letnim, kiedy europejskie niebo jest zatłoczone, spowodowało poważne komplikacje w podróżach.

Żartowniś został przekazany przez SOL Straży Granicznej. Zarządzający poznańskim portem zapowiedzieli wniosek o ukaranie pasażera, którego podróż zakończyła się zanim się zaczęła, bo nigdzie nie poleciał - opisuje Patryn.