Bliski Wschód: Oczekiwanie na odwet ajatollahów

Trump nie ogranicza gróźb do Iranu. Zamierza ukarać Irak, jednego z sojuszników Ameryki na Bliskim Wschodzie.

Publikacja: 06.01.2020 21:00

Uroczystości pogrzebowe generała Sulejmaniego przyczyniają się do konsolidacji podzielonego społecze

Uroczystości pogrzebowe generała Sulejmaniego przyczyniają się do konsolidacji podzielonego społeczeństwa wokół władz przed wyborami parlamentarnymi w lutym tego roku

Foto: AFP

– Zostaniemy w Iraku, dopóki nie zapłacą za zbudowaną ogromnym kosztem bazę sił powietrznych – oświadczył w niedzielę Donald Trump, grożąc przy tym Bagdadowi „sankcjami, jakich wcześniej nie widzieli”. Była to odpowiedź na uchwalone przez parlament iracki żądanie, aby rząd doprowadził do wycofania wszystkich obcych sił z kraju, a więc niemal 6 tys. żołnierzy USA oraz innych krajów, w tym ok. 350 z Polski.

To kolejna z wielu konsekwencji amerykańskiego ataku, w którym w piątek niedaleko międzynarodowego lotniska w Bagdadzie zginął irański generał Kasem Sulejmani.

52 cele zatwierdzone

Od tej chwili Bliski Wschód nie jest już taki, jaki był do ubiegłego piątku. Mimo zbrojnych antagonizmów, trwającego od dziesięcioleci konfliktu palestyńsko-izraelskiego, wojny w Syrii, konfrontacji amerykańsko-irańskiej oraz niepokojów społecznych i antyrządowych demonstracji w wielu krajach, cały region balansował na granicy wielkiej katastrofy. Teraz jest jej bliżej niż kiedykolwiek.

Wszystko zależy od tego, co zrobi Teheran w odpowiedzi na politykę Donalda Trumpa. Prezydent podniósł stawkę, ogłaszając, że w odpowiedzi na odwet Teheranu USA zaatakować mogą 52 cele w Iranie, nie wyłączając miejsc ważnych dla irańskiej kultury. W pełni świadomy tego, że w świetle prawa międzynarodowego byłoby to uznane za zbrodnię wojenną, Trump powtórzył groźbę na pokładzie Air Force One w niedzielę w drodze z wakacji na Florydzie do Waszyngtonu.

Przeczytaj też: Trump poszedł na całość. Czy Bliski Wschód zapłonie?

Tymczasem w opinii wielu ekspertów zbrodnią było także zabicie generała Sulejmaniego. – Było to konieczne w celu uniknięcia bezpośredniego ataku na USA, który przygotowywał generał w Iraku – udowadniał sekretarz stanu Mike Pompeo, odmawiając podania szczegółów. „Dowody na poparcie tej tezy są słabe” – napisał „New York Times”, powołując się na źródła w kręgach amerykańskich służb.

Media przypominają o amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku przy wykorzystaniu informacji wywiadu, iż Saddam Husajn zgromadził arsenał broni chemicznej, którego nigdy nie znaleziono.

Co po pogrzebie

Na razie w Iranie trwają uroczystości pogrzebowe gen. Kasema Sulejmaniego. Żegnają go miliony Irańczyków. – Odwetowy atak Teheranu jest nieunikniony. Można przypuszczać, że nie nastąpi bezpośrednio po wtorkowym pogrzebie. Irańscy przywódcy nie kierują się w działaniach emocjami, lecz racjonalnymi ocenami – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, brytyjski analityk i były ambasador w Teheranie. Odwet już zapowiedział irański przywódca ajatollah Ali Chamenei, a skonkretyzował jego doradca wojskowy Hosejn Dehghan, wyjaśniając, że celem będą amerykańskie instalacje militarne.

Mogłoby to oznaczać, że Iran pragnie uniknąć eskalacji konfrontacji z USA na wielką skalę. – Na razie nie występuje całkowicie z międzynarodowego porozumienia atomowego z 2015 roku, gdyż w oświadczeniu na ten temat mowa jest wyraźnie o zgodzie na dalszą kontrolę instalacji atomowych przez Międzynarodową Agencję Energii  Atomowej. Wznowiona zostanie jednak produkcja wzbogaconego uranu, czemu miało zapobiec porozumienie – zwraca uwagę Richard Dalton.

Zdaniem eksperta, jeżeli Iran nie odrzuci porozumienia w całości, będzie to pole do działania dla europejskiej dyplomacji. Mimo wyjścia USA z porozumienia pozostali jego uczestnicy czynili starania, aby utrzymać je w mocy. Zwłaszcza Francja, Niemcy i Wielka Brytania. – Wzywamy Iran do zaniechania wszelkich działań, które nie są zgodne z porozumieniem nuklearnym – napisali w poniedziałek we wspólnym oświadczeniu prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Angela Merkel i brytyjski premier Borys Johnson.

To właśnie wystąpienie USA z porozumienia atomowego w maju 2018 roku leży u źródła ostatnich wydarzeń. Stopniowo wprowadzając od tamtej pory dotkliwe sankcje ekonomiczne, Donald Trump próbował zmusić Teheran do renegocjacji porozumienia nie tylko w odniesieniu do produkcji wzbogaconego uranu. Iran miałby też zobowiązać się do zaniechania agresywnej polityki w regionie, nie do przyjęcia dla sojuszników USA: Izraela, Arabii Saudyjskiej, Egiptu i państw Zatoki Perskiej. Nic z tego nie wyszło.

Zmiany nie będzie

Eksperci są zgodni, że Iran nie zmieni polityki w regionie i wciąż będzie wspierał szyickie ugrupowania od Libanu po Jemen. Świadczy o tym szybkie mianowanie następcy generała Sulejmaniego.

Zabity generał nie był bowiem architektem polityki bliskowschodniej Teheranu, lecz sprawnym wykonawcą strategii irańskich władz. Jako dowódca Al-Kuds, elitarnych jednostek Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej, uratował przed upadkiem prezydenta Asada i to on przekonywał osobiście prezydenta Władimira Putina o konieczności zaangażowania się Rosji w Syrii. On też koordynował w Syrii i Iraku walkę wspieranych przez Iran szyickich organizacji z sunnickim samozwańczym tzw. Państwem Islamskim, dzięki czemu zdobył uznanie wśród irackich szyitów, stanowiących większość społeczeństwa.

To właśnie z tego środowiska wywodzili się demonstranci, którzy 31 grudnia zaatakowali ambasadę USA w Bagdadzie w odwecie za zbombardowanie przez Amerykanów stanowisk wspieranego przez Iran szyickiego ugrupowania Kata’ib Hezbollah w zachodnim Iraku. Zginęło 25 bojowników organizacji uznawanej przez USA za terrorystyczną. Była to reakcja na wcześniejsze wystrzelenie 30 rakiet rakiet tej organizacji na amerykańską bazę w Kirkuku na północy Iraku.

– Przez całe lata Amerykanie odpowiadali w umiarkowany sposób na irańskie ataki skierowane pośrednio czy bezpośrednio przeciwko USA oraz ich sojusznikom w regionie – mówi „Rzeczpospolitej” Nadim Shehadi, dyrektor nowojorskiej filii  Libańsko-Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie. Jego zdaniem egzekucja gen. Sulejmaniego miała udowodnić Teheranowi, że umiarkowana cierpliwość Waszyngtonu ma granice.

– Zostaniemy w Iraku, dopóki nie zapłacą za zbudowaną ogromnym kosztem bazę sił powietrznych – oświadczył w niedzielę Donald Trump, grożąc przy tym Bagdadowi „sankcjami, jakich wcześniej nie widzieli”. Była to odpowiedź na uchwalone przez parlament iracki żądanie, aby rząd doprowadził do wycofania wszystkich obcych sił z kraju, a więc niemal 6 tys. żołnierzy USA oraz innych krajów, w tym ok. 350 z Polski.

To kolejna z wielu konsekwencji amerykańskiego ataku, w którym w piątek niedaleko międzynarodowego lotniska w Bagdadzie zginął irański generał Kasem Sulejmani.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782