Żukowski: To my płacimy za ligowy futbol

Narzekania na sportowy poziom piłkarskiej Ekstraklasy to nasza codzienność od wielu lat, ale jak dowodzi raport „Rzeczpospolitej" i „Sportu", nie jest lepiej, gdy przyjrzeć się jej finansom. Ekstraklasa zarabia za mało, a wydaje za dużo.

Aktualizacja: 10.01.2021 20:34 Publikacja: 10.01.2021 18:48

Żukowski: To my płacimy za ligowy futbol

Foto: Adobe stock

Kilka klubów utrzymuje się na powierzchni wyłącznie dzięki publicznym pieniądzom (od samorządów i spółek Skarbu Państwa). Skrajnym przykładem jest tu Wisła Płock, która sama z siebie nie zarabia praktycznie nic. Mistrzowskiego tytułu Piasta Gliwice w roku 2019 też by nie było, gdyby nie wsparcie miasta.

Czytaj także: Niewykorzystany potencjał polskiej Ekstraklasy

Kluby za dużo wydają na płace, jedynie politykę Legii, Wisły Kraków i Cracovii można w tym względzie uznać za racjonalną (nie przekraczają limitu 60 proc. przychodów przeznaczonych na wynagrodzenia), pozostali żyją ponad stan. Niestety, sportowego poziomu to nie podnosi, polskie kluby w europejskich rozgrywkach nie istnieją, a marzeniem każdego zdolnego gracza (i jego menedżera) jest jak najszybszy wyjazd z kraju, bo za granicą płacą jeszcze lepiej, gdyż na rozrzutność chory jest cały futbol. Wielu z tych młodych po wyjeździe tonie, ciekawe, jak potoczą się losy zdolnej młodzieży sprzedawanej ostatnio z Lecha i Legii. Od niej już dziś zależy w dużym stopniu siła reprezentacji Polski.

Negocjacje związane z ostatnim kontraktem telewizyjnym pokazały, że większość klubów Ekstraklasy bardzo potrzebuje pieniędzy „tu i teraz" i nie stać ich na twardszą postawę wobec nadawców. Kluby te jakby nie wierzyły, że wartość ligowego futbolu będzie rosnąć, jak dzieje się w wielu krajach Europy. Wytłumaczeniem tej ostrożności może być fakt, iż rozmowy toczyły się w trakcie pandemii i zwyciężył strach, że w czasach pustych trybun dziś, i być może jutro, trzeba brać, co dają. Istotnym czynnikiem jest tu poważne wejście do gry TVP, czyli też publicznych pieniędzy.

Wszyscy dokładamy do ligowego futbolu na trzy sposoby – jako mieszkańcy miast, w których działają kluby, poprzez spółki Skarbu Państwa i za pośrednictwem TVP. W zamian dostajemy 30. miejsce polskiej ligi w Europie według rankingu UEFA, seryjne kompromitujące porażki mistrza kraju w grze o europejskie puchary i paraliż miast, gdy przyjeżdżają chuligani goście, śmiertelni wrogowie chuliganów miejscowych. Ochrona potencjalnego pola walki w okolicach stadionu i transportu kiboli też odbywa się na nasz koszt.

Jak wynika z raportu, w dużym stopniu utrzymujemy ligowy futbol, którego sportowy poziom nie rośnie i którego wizerunek kształtują kibole, a szefowie klubów, zamiast racjonalnie planować, dbają głównie o to, by już dziś nie utonąć.

Kilka klubów utrzymuje się na powierzchni wyłącznie dzięki publicznym pieniądzom (od samorządów i spółek Skarbu Państwa). Skrajnym przykładem jest tu Wisła Płock, która sama z siebie nie zarabia praktycznie nic. Mistrzowskiego tytułu Piasta Gliwice w roku 2019 też by nie było, gdyby nie wsparcie miasta.

Czytaj także: Niewykorzystany potencjał polskiej Ekstraklasy

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska