Który kraj zostanie uznany za kolejne słabe ogniwo na rynkach? Już zaczynają się poszukiwania. Na przykład Instytut Finansów Międzynarodowych (IIF) wśród potencjalnie najbardziej zagrożonych wskazuje: RPA, Indonezję i Kolumbię.
Kryzys w Turcji sam w sobie jest wstrząsem, który niesie spore ryzyko, ale nie takiej skali jak np. ewentualne wstrząsy w Chinach. Gwałtowne osłabienie liry oraz prawdopodobna recesja z pewnością ograniczą import do Turcji wynoszący z całego świata blisko 190 mld dol. rocznie (z czego 97 mld dol. przypada na import z Europy). Głównym kanałem, przez który będzie rozlewał się turecki kryzys, może być jednak sektor bankowy. Zaangażowanie hiszpańskich banków w tureckie aktywa sięgało na koniec pierwszego kwartału, według danych BIS, 80,9 mld dol., banków francuskich 35,2 mld dol., a włoskich 18,5 mld dol.
– Unicredit, jeden z największych włoskich banków, utrzymuje wysokie zaangażowanie kredytowe w Turcji wraz z hiszpańskim BBVA i francuskim BNP Paribas – przypomina Althea Spinozzi, menedżer ds. obrotu w Saxo Banku. Jego zdaniem większa presja na sektor bankowy jest już odzwierciedlana w wahaniach rentowności włoskich obligacji rządowych.
Niepokój związany z rynkiem tureckim dobrze obrazuje koszt CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed ryzykiem bankructwa dłużnika. Z reguły im on wyższy, tym rynek ocenia, że ryzyko niewypłacalności jest większe. Dla tureckich obligacji pięcioletnich koszt CDS przekraczał w piątek 500 punktów bazowych. Na początku roku wynosił on zaledwie 157 pb.
Tak wielkie rynkowe zawirowania są dla jednych problemem, ale dla innych okazją. Według agencji Bloomberga traderzy obligacyjni z Deutsche Banku (z zespołu CEMEA) zarobili w niecałe dwa tygodnie na rynkowych wstrząsach 35 mln dol. Jeden z traderów Barclaysa miał jednak stracić na tureckich obligacjach w trzy dni 19 mln dol. ©?
Turystyka w pełni rozkwitu
Turecka turystyka przeżywa boom. Zagranica zapomniała o zamachach , a przyjezdnych mało interesuje, kto sprawuje władzę w Ankarze. Polacy średnio płacili w tym roku za tygodniowy pobyt w hotelu z opcją all inclusive 2366 złotych, o 50 złotych taniej niż rok temu. Dewaluacja liry spowodowała, że wszystkie zakupy na miejscu zrobiły się tańsze niż przed kryzysem. Niestety, w przypadku Polaków spadek cen jest mniejszy, bo m.in. turecki kryzys spowodował także osłabienie kursu złotego. Ale w dolarach wygląda to tak, że np. składająca się z dziesięciu dań kolacja w słynnym stambulskim Maiden Tower, która kosztuje 169 lirów, oznaczała rok temu wydatek 47,74 dol., teraz jest to 28 dol. Za taksówkę z lotniska do centrum Stambułu, na przykład na plac Taksim, zapłacimy 40 lir. Rok temu oznaczało to wydatek 11,30 dol., teraz 6,62 dol. Spadek waluty skłonił właścicieli sklepów, zwłaszcza tych, w których zakupy robią cudzoziemcy, do podniesienia cen, albo nalegają na zapłatę w twardej walucie – dolarach, funtach lub euro. Mniej (relatywnie) staniały także artykuły luksusowe – wyroby ze złota i skóry wysokiej jakości. Jeśli jedziemy do Turcji, warto wziąć ze sobą dolary i wymienić je na miejscu.