Ten limit – 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia – zostanie zniesiony z początkiem 2019 r. – To fatalna decyzja – uważa ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej. – System emerytalny jest powszechny, czyli ma zapewnić, że każdy będzie miał na starość środki do życia. Najbogatsi i tak będą mieli dość oszczędności, więc nie muszą płacić składek dużo większych niż inni – tłumaczy w rozmowie z „Parkietem".
I przypomina, że istotą zmian z 1999 r. było przekształcenie składki emerytalnej z quasi-podatku w quasi-oszczędność. – Jeśli bogaci będą płacić tych składek więcej, to jednocześnie wzrosną zobowiązania systemu emerytalnego wobec nich. W przyszłości politycy albo dotrzymają zobowiązania – ale wtedy zadziała to jak przywilej podatkowy dla najbogatszych, bo oszczędzają z dochodów brutto, a nie netto – albo nie dotrzymają zobowiązania. To będzie oznaczało przekształcenie finansowania systemu ponownie w kierunku podatkowym, co ten system zdewastuje – wyjaśnia prof. Góra.