Twardy brexit zaszkodzi Brytyjczykom i Unii

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez umowy nie musi oznaczać gospodarczego chaosu. Ale i tak uderzy mocno w handel. To dodatkowy wstrząs dla globalnej gospodarki, która właśnie zwalnia.

Aktualizacja: 15.01.2019 05:42 Publikacja: 14.01.2019 20:00

Twardy brexit zaszkodzi Brytyjczykom i Unii

Foto: Adobe Stock

Brytyjski parlament ma we wtorek (najprawdopodobniej późnym wieczorem) głosować nad umową o warunkach wyjścia z UE wynegocjowaną przez rząd Theresy May. Na razie wszystko wskazuje na to, że zostanie ona odrzucona. Wówczas rząd będzie musiał przedstawić plan B. W grę wchodzi wiele wariantów: opóźnienie brexitu (z 29 marca do przynajmniej 29 lipca), nowe referendum w sprawie brexitu, przyspieszone wybory, a także tzw. twardy brexit. Rynek w ostatnich dniach obstawiał, że tej ostatniej opcji uda się jakoś uniknąć. Za 1 funta płacono w poniedziałek po południu 1,28 dol. lub 1,12 euro. Funt był więc najmocniejszy od listopada wobec amerykańskiej waluty i najmocniejszy od początku grudnia wobec europejskiej. FTSE 100, główny indeks londyńskiej giełdy, tracił po południu ponad 1 proc. Sytuacja polityczna jest jednak na tyle niepewna, że inwestorzy nie powinni wykluczać tego, że dojdzie do twardego brexitu.

Zasady WTO

Bank Anglii przedstawił w listopadzie analizę mówiącą, że chaotyczny brexit może doprowadzić do spadku brytyjskiego PKB w 2019 r. aż o 8 proc., czyli mocniejszego niż w trakcie globalnego kryzysu finansowego. Ceny domów spadłyby aż o 30 proc., stopa bezrobocia wzrosła do 7,5 proc., a inflacja przyspieszyłaby do 6,5 proc. Te wyliczenia były jednak powszechnie krytykowane. Za zbyt pesymistyczne uznał je m.in. amerykański noblista Paul Krugman. Przypominano również, że Bank Anglii ostrzegał wcześniej, że po referendum ws. brexitu brytyjska gospodarka wpadnie w recesję (i wówczas mocno się pomylił).

Czytaj także: Twardy brexit przyniesie Wielkiej Brytanii recesję

Przed twardym brexitem ostrzega również Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Według jego wyliczeń, brytyjska gospodarka po chaotycznym brexicie byłaby w długim terminie o 5–8 proc. mniejsza niż w scenariuszu mówiącym, że nie dojdzie do brexitu.

Z sondażu przeprowadzonego w sierpniu przez British Chambers of Commerce (BCC) wynika, że w przypadku twardego brexitu, 22 proc. brytyjskich spółek zmniejszyłoby inwestycje, 18 proc. ograniczyło zatrudnienie, a 20 proc. przeniosło część lub całość interesów do UE. – Większe spółki i te bardziej zaangażowane w handel międzynarodowy najbardziej straciłyby na nagłym i chaotycznym wyjściu z UE – twierdzi Adam Marshall, dyrektor generalny BCC.

Wpływ na Europę

Twardy brexit nie musi jednak oznaczać paraliżu handlu oraz inwestycji pomiędzy Wielką Brytanią a UE. W takim scenariuszu ich relacje oparte zostałyby na zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Zasady WTO mówią o możliwości wypracowania okresu przejściowego, w którym nie doszłoby do podwyżek ceł w handlu wzajemnym. Ten okres mógłby trwać nawet dwa lata. W interesie UE leży jego wynegocjowanie, gdyż to Unia ma nadwyżkę w handlu dobrami z Wielką Brytanią. W 2017 r. brytyjski eksport do UE sięgnął 279 mld funtów i stanowił 44 proc. całego eksportu Wielkiej Brytanii. Import z UE wyniósł 341 mld funtów, czyli 53 proc. całego brytyjskiego importu.

– Jeśli twardy brexit byłby wystarczająco uporządkowany, to prawdopodobnie ściąłby w 2019 r. 0,1–0,2 pkt proc. ze wzrostu gospodarczego strefy euro, ale jego wpływ byłby dużo głębszy dla Irlandii. Spodziewamy się, że w przypadku Irlandii miałby on podobne skutki dla PKB jak w przypadku Wielkiej Brytanii, redukując wzrost PKB o 1 pkt proc. w stosunku do naszego scenariusza bazowego – prognozuje Jessica Hinds, ekonomistka Capital Economics.

Polska odczuje rozwód

Polska nie będzie zieloną wyspą. Odczujemy skutki brexitu. – Mniej bezpośrednio, raczej rykoszetem – mówią ekonomiści. Chodzi o to, że mocniej niż nasza, odczuje to gospodarka niemiecka, która jest silniej powiązana z brytyjską. My odczujemy to pośrednio, bo Niemcy to nasz najważniejszy partner handlowy. Wielka Brytania po referendum unijnym spadła tu z drugiego na trzecie miejsce, za Czechami. Zdaniem ekonomistów spadek Wielkiej Brytanii na tej liście naszych partnerów handlowych oznacza, że nasi przedsiębiorcy nie inwestują już w swoją obecność na Wyspach. Doszli do wniosku, że nawet jeśli przejdzie łagodna wersja brexitu, to już nie będzie to samo. Nie będzie wspólnoty. Trzeba się będzie dostosować do nowych zasad działania, do nowych standardów produktowych.

Brexit oznaczać też będzie wprowadzenie ceł. W przypadku twardego brexitu Wielka Brytania będzie je mogła ustalać dowolnie. To zmniejszy rentowność firm, które będą chciały zostać na rynku brytyjskim. Eksport może być mniej atrakcyjny.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek ekonomistka, wykładowca na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW

Brexit dotknie polskich przedsiębiorstw z branż, które są najmocniej obecne na Wyspach. Przede wszystkim więc branży motoryzacyjnej w zakresie dostaw komponentów do produkcji aut, farmaceutycznej, spożywczej. Na początku myśleliśmy, że uda nam się przyciągnąć do Polski część unijnych instytucji, które mają dziś siedziby w Wielkiej Brytanii. Nic z tego. Nie przyjdą tu także instytucje finansowe, które będą szukały dla siebie nowych miejsc. Nikt nie pomyśli, by lokować u nas swoje interesy w sytuacji niepewności regulacyjnej, a teraz także politycznej.

Aleksander Łaszek ekonomista FOR, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej

Brexit odczujemy pośrednio poprzez jego wpływ na gospodarkę Niemiec, naszego głównego partnera handlowego. Oznacza on jednak także problemy dla budżetu unijnego. Zniknie z niego składka brytyjska. A Wielka Brytania była tu płatnikiem netto. Pieniędzy dla Polski będzie mniej. Brexit oznacza też w wielu przypadkach przerwanie wewnątrzunijnego łańcucha dostaw łączącego firmy. Kontakty trzeba będzie odtworzyć na nowych zasadach, a to może oznaczać przejściowe wstrzymanie produkcji.

Brytyjski parlament ma we wtorek (najprawdopodobniej późnym wieczorem) głosować nad umową o warunkach wyjścia z UE wynegocjowaną przez rząd Theresy May. Na razie wszystko wskazuje na to, że zostanie ona odrzucona. Wówczas rząd będzie musiał przedstawić plan B. W grę wchodzi wiele wariantów: opóźnienie brexitu (z 29 marca do przynajmniej 29 lipca), nowe referendum w sprawie brexitu, przyspieszone wybory, a także tzw. twardy brexit. Rynek w ostatnich dniach obstawiał, że tej ostatniej opcji uda się jakoś uniknąć. Za 1 funta płacono w poniedziałek po południu 1,28 dol. lub 1,12 euro. Funt był więc najmocniejszy od listopada wobec amerykańskiej waluty i najmocniejszy od początku grudnia wobec europejskiej. FTSE 100, główny indeks londyńskiej giełdy, tracił po południu ponad 1 proc. Sytuacja polityczna jest jednak na tyle niepewna, że inwestorzy nie powinni wykluczać tego, że dojdzie do twardego brexitu.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem